[Zwrotka 1: Przyłu]
Yeah, dla Ciebie zgubiłem zasięg
Chciałem napisać coś, ale nie da się
Znowu w trasie, dawno opuściłem dom
Nie wiadomo, kiedy wrócę, ale wrócę, bo
Byłem więcej razy na kacu, niż w kościele
Szczam na polityków, czekaj, znaczę teren
Chłopaki po studiach mają wieczny debet
Ale zawsze Ci pomogą, jak mój braciak Ebert
Liczę na stan, ilu nas tam
Liczyło na niego, bo z tego się nie wyrasta
Kto się najadł? kto mlaskał?
Grubasie, to co zrobiłem do tej pory to namiastka i chuj
Powracaliśmy do domów, z roboty, wakacji, ze squotów
Zajebali mi trzepak spod bloku

[Bridge: Przyłu]
Nie będzie lepszego momentu, niż ten teraz, marsz na melanż, dobrzе, że miał kto pozbierać mnie
Byłby Mеndelson, a zamiast niego jest kierat i tańczymy que sera, sera
Niż ten teraz, marsz na melanż, dobrze, że miał kto pozbierać mnie
Byłby Mendelson, a zamiast niego jest kierat i tańczymy que sera, sera

[Refren: Gibbs]
Pożyczę dzisiaj Ci najlepszego
Debetu nie ma dla bliskich już nigdy
Pamiętam każdą wymierzoną broń
Rysy na twarzy zmieniły się w blizny
Braci nie traci się o byle co
Chyba że kłamstwa wracają jak frisbee (hej)
Pogrążeni wciąż w misji
Moi ludzie to ruchomy schron
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?