[Producent: Leukocytowaty]
[Intro]
Dwie krótkie zwrotki
(panie)
De profundis – Panie!
(z głębokości...
Wiesz, że to szum...)
[Zwrotka 1]
Wyprowadzę cię jak Mojżesz w ogień Tebaidy szumu
Wiesz, że nie pomoże tu wiedza pokoleń tube'ów
Kto się przebił przez szeregi niemych w nawałnicę śrutu
Tego za chuj nie zawrócisz już do pracy w żadnym ulu – e e -
Weź z tego drzewa nie jadaj, człowiek to ziemia adamah
Czarny jak sumienie Kaina, budzi zdumienie i żal, to jego zysk i strata
To jego brzemię i dar, że się o skarby przewraca stale jak Flip i Flap
[Refren] x2
Biegam po pasmach szumu, pa pa pa pasmach szumu
Wróżę z zakłóceń i brudu, spod kilometrów gruzu
Doliny królów – jak rój, wciąż szukam nowych dróg
Jak myśli nowych słów – nowych słów
[Bridge]
Fale radia niczym ćmy wirują wokół sennych głów
Dźwięki niemalże u celu płoną obok słów
Są bariery na ruch rąk, znaki i gesty, to próg wiedzy
Nie ma na szum, szepty, skale półtonów pomiędzy tym a tym
Noc milczy, zysk liczy, palce plon w plik zbity gubiąc trop
Szelest liści, psy na posesjach dają głos
Ktoś nieopodal na słuchawkach niesie Sparka - Coke & Coco Pops
Stój
Słuch węszy puls stroboskopu, jak głos zza grobu, stąd pot i migotanie komór
Ten moment na moment odbiera rozum, znów zaczyna padać
Zły takt to płacz bogów i pakt obu
Przy wtórze kroków, ulic i samochodów
[Intro]
Dwie krótkie zwrotki
(panie)
De profundis – Panie!
(z głębokości...
Wiesz, że to szum...)
[Zwrotka 1]
Wyprowadzę cię jak Mojżesz w ogień Tebaidy szumu
Wiesz, że nie pomoże tu wiedza pokoleń tube'ów
Kto się przebił przez szeregi niemych w nawałnicę śrutu
Tego za chuj nie zawrócisz już do pracy w żadnym ulu – e e -
Weź z tego drzewa nie jadaj, człowiek to ziemia adamah
Czarny jak sumienie Kaina, budzi zdumienie i żal, to jego zysk i strata
To jego brzemię i dar, że się o skarby przewraca stale jak Flip i Flap
[Refren] x2
Biegam po pasmach szumu, pa pa pa pasmach szumu
Wróżę z zakłóceń i brudu, spod kilometrów gruzu
Doliny królów – jak rój, wciąż szukam nowych dróg
Jak myśli nowych słów – nowych słów
[Bridge]
Fale radia niczym ćmy wirują wokół sennych głów
Dźwięki niemalże u celu płoną obok słów
Są bariery na ruch rąk, znaki i gesty, to próg wiedzy
Nie ma na szum, szepty, skale półtonów pomiędzy tym a tym
Noc milczy, zysk liczy, palce plon w plik zbity gubiąc trop
Szelest liści, psy na posesjach dają głos
Ktoś nieopodal na słuchawkach niesie Sparka - Coke & Coco Pops
Stój
Słuch węszy puls stroboskopu, jak głos zza grobu, stąd pot i migotanie komór
Ten moment na moment odbiera rozum, znów zaczyna padać
Zły takt to płacz bogów i pakt obu
Przy wtórze kroków, ulic i samochodów
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.