[Intro]
Jeszcze 9-8
[Zwrotka]
Czy wałek czy wyjebka, siedzę wciąż na jeżyckich projektach
Nie odpierdalam bujanek po całym mieście, wolę być u siebie
Wolę mieć jedno miejsce, pośród ubogich kamienic jest jeżyckie serce
Tętno bije, cały skład żyje
Albo dolinuje, albo bawi należycie, nieważne czy wierzycie
Być prawdziwym - no to pokaż wszystkie dyskografie
Niech zgadnę - zajawkę złapałeś gdy N.O.R.E. wszedł na głębsze wody
Ubrałeś się w standardy mody, posłuchałeś, chciałeś swobody
No i słuchasz Hip H-O-P, tylko czy słyszysz
O kurwa! Kto to wiе? Jeśli tego nie kumasz to niе jesteś żadnym gościem
U jednych lamus, u nas zwykły frajer
Na wschodzie - bananowiec
Na jeżyckich projektach - burżuj z kasą, ugrzeczniony gnojek
I nic się nie zmienia
Czy wschód czy zachód te same sprawy, różnica w sposobie mówienia
Stereotypy? Nie wpierdolę się w szufladkę
Wiem z kim się piątkować, a komu dupę skopać
Kogo kochać i szanować
Luta Luta - nasz cel tutaj
Osiedlowe życie, ja przejazdem je poniucham
Te same klimaty co tutaj
Ławeczka, fajeczka, składy pod klatką, osiedlowy patrol
U mnie monopol - vis-à-vis
Wciąż otwarte.. ryje, czerwone drzwi
Oo, oni żyją tak samo jak ja piję
Z nimi zawsze bajer kręcę, położę parę groszy
Zgred ekipa, piąteczka w podzięce
Zbulwersowany wyraz twarzy, tej panience nie pomoże już nikt
Tolerancyjny tendencji zanik, zanik
Bez panik, tu windy się nie urywają
Bo tu ich nawet nie ma, tak jak ławek żeby przysiąść i nabić
A ja wiem gdzie są git miejsca, gdzie można się bawić
Trójrzecze, Jeżyce, znowu jestem i krzyczę
Pozdrawiam kosmitów, pozdrawiam kamienice
Frustracja i furia, jak moc niszczenia twórcza
Tak jak mieszanie się chemii - ja i Glon w potrójnym świetle u Cameya
Studyjna zagrywka, na chwilę że często bywa
Że mam gdzie robić, luksus warunki nadrobić
Straconego czasu moment trzeba, jak w imiona uliczna strona
Prekursorska odsłona, nieważne że opóźniona
Nic nie znaczy wyprzedzona, legenda poznasz nadomiar tego moc ulicznego słowa
Siła ponadczasowa, jak sztuka Michała Anioła
W danej chwili doceniona, nie zrobię doliny
Ucha sobie nie utnę, choć szaleństwa zawsze wspólnie zdołamy wykrzesać sporo
Wciąż brukowce za felietony się biorą
Fala krytyki, środek oparcia w tym biorą
Odnajdują, dupę trują, znaczy się samorealizują
Stereotypy kształtują, gówno wiedzą, a wciąż węszą za sensacją
Z niczego zrobią temat - taki to kurewski zawód
Nieważny żaden dylemat - brak (?) w tym co robią
Moralność.. to nieważne słowo (Hah!)
I prawdę przekręcą i lecą dalej
A ty czytasz, wciąż przypierdalasz, szalej
Powoli można zwariować albo tylko się uśmiać
W tym biznesie wciąż się huśtasz i poprzeczka się podnosi
To brzmi dobrze ale kasa psuje wszystko
Zatruwa, wiem że każdy o nią prosi
Zrobiłeś kawał pracy, nie może być inaczej
Za frajer nie warto, dla frajer nie warto
Undergroundow-... -kredytową kartą
I nie pomyślałeś że są inne rozwiązania
Tak jak prawidłowe zachowania
Możesz robić dla siebie, bez materialnych zachcianek
Wszystko w co wierzyłeś na kasę zamienić chciałeś
Pod przykrywką twórczych idei słychać szelest przeliczania do rana
Kasa kręci wszystkich, zastanów się - nie wszystko jest na sprzedaż
Jeśli tego nie zauważyłeś to niebawem przegrasz (Haaa!)
Są rzeczy i wartości na które nie ma ceny
Więc schowaj zawartość kieszeni, dość mam tej ściemy
Nawijacze o prawdzie za pieniądze nakręceni
Co? Jesteście podkręceni? Może pięści skrzyżujemy
Propozycji sporo, nie narzekam na problemy
Swoje recepty mamy i rozwiązania
Słuchasz Peji Sykiego - Syki drania (Haaa)
Do samego rana, już mówiłem to nie do skopiowania
Ja jestem w opozycji, nie ukrywam swych ambicji
Stu takich samych jak ja, tylko jeden jak unikat
Fest rapy, Sykiego nie pytaj, dlaczego nie znikam
Odpoczywałem na boku, na oku każdy rym ważny
Doceniony bit dobry kręci lepiej niż chińszczyzna
O tym wie tylko mój ziomek
Przydomek? No to co że jest nowy?
Metamorfoza jak akt dawno spełniony
Znasz bajkę o wężu? No to ssssss...
Ha! Syki wciąż zadowolony
Jeszcze 9-8
[Zwrotka]
Czy wałek czy wyjebka, siedzę wciąż na jeżyckich projektach
Nie odpierdalam bujanek po całym mieście, wolę być u siebie
Wolę mieć jedno miejsce, pośród ubogich kamienic jest jeżyckie serce
Tętno bije, cały skład żyje
Albo dolinuje, albo bawi należycie, nieważne czy wierzycie
Być prawdziwym - no to pokaż wszystkie dyskografie
Niech zgadnę - zajawkę złapałeś gdy N.O.R.E. wszedł na głębsze wody
Ubrałeś się w standardy mody, posłuchałeś, chciałeś swobody
No i słuchasz Hip H-O-P, tylko czy słyszysz
O kurwa! Kto to wiе? Jeśli tego nie kumasz to niе jesteś żadnym gościem
U jednych lamus, u nas zwykły frajer
Na wschodzie - bananowiec
Na jeżyckich projektach - burżuj z kasą, ugrzeczniony gnojek
I nic się nie zmienia
Czy wschód czy zachód te same sprawy, różnica w sposobie mówienia
Stereotypy? Nie wpierdolę się w szufladkę
Wiem z kim się piątkować, a komu dupę skopać
Kogo kochać i szanować
Luta Luta - nasz cel tutaj
Osiedlowe życie, ja przejazdem je poniucham
Te same klimaty co tutaj
Ławeczka, fajeczka, składy pod klatką, osiedlowy patrol
U mnie monopol - vis-à-vis
Wciąż otwarte.. ryje, czerwone drzwi
Oo, oni żyją tak samo jak ja piję
Z nimi zawsze bajer kręcę, położę parę groszy
Zgred ekipa, piąteczka w podzięce
Zbulwersowany wyraz twarzy, tej panience nie pomoże już nikt
Tolerancyjny tendencji zanik, zanik
Bez panik, tu windy się nie urywają
Bo tu ich nawet nie ma, tak jak ławek żeby przysiąść i nabić
A ja wiem gdzie są git miejsca, gdzie można się bawić
Trójrzecze, Jeżyce, znowu jestem i krzyczę
Pozdrawiam kosmitów, pozdrawiam kamienice
Frustracja i furia, jak moc niszczenia twórcza
Tak jak mieszanie się chemii - ja i Glon w potrójnym świetle u Cameya
Studyjna zagrywka, na chwilę że często bywa
Że mam gdzie robić, luksus warunki nadrobić
Straconego czasu moment trzeba, jak w imiona uliczna strona
Prekursorska odsłona, nieważne że opóźniona
Nic nie znaczy wyprzedzona, legenda poznasz nadomiar tego moc ulicznego słowa
Siła ponadczasowa, jak sztuka Michała Anioła
W danej chwili doceniona, nie zrobię doliny
Ucha sobie nie utnę, choć szaleństwa zawsze wspólnie zdołamy wykrzesać sporo
Wciąż brukowce za felietony się biorą
Fala krytyki, środek oparcia w tym biorą
Odnajdują, dupę trują, znaczy się samorealizują
Stereotypy kształtują, gówno wiedzą, a wciąż węszą za sensacją
Z niczego zrobią temat - taki to kurewski zawód
Nieważny żaden dylemat - brak (?) w tym co robią
Moralność.. to nieważne słowo (Hah!)
I prawdę przekręcą i lecą dalej
A ty czytasz, wciąż przypierdalasz, szalej
Powoli można zwariować albo tylko się uśmiać
W tym biznesie wciąż się huśtasz i poprzeczka się podnosi
To brzmi dobrze ale kasa psuje wszystko
Zatruwa, wiem że każdy o nią prosi
Zrobiłeś kawał pracy, nie może być inaczej
Za frajer nie warto, dla frajer nie warto
Undergroundow-... -kredytową kartą
I nie pomyślałeś że są inne rozwiązania
Tak jak prawidłowe zachowania
Możesz robić dla siebie, bez materialnych zachcianek
Wszystko w co wierzyłeś na kasę zamienić chciałeś
Pod przykrywką twórczych idei słychać szelest przeliczania do rana
Kasa kręci wszystkich, zastanów się - nie wszystko jest na sprzedaż
Jeśli tego nie zauważyłeś to niebawem przegrasz (Haaa!)
Są rzeczy i wartości na które nie ma ceny
Więc schowaj zawartość kieszeni, dość mam tej ściemy
Nawijacze o prawdzie za pieniądze nakręceni
Co? Jesteście podkręceni? Może pięści skrzyżujemy
Propozycji sporo, nie narzekam na problemy
Swoje recepty mamy i rozwiązania
Słuchasz Peji Sykiego - Syki drania (Haaa)
Do samego rana, już mówiłem to nie do skopiowania
Ja jestem w opozycji, nie ukrywam swych ambicji
Stu takich samych jak ja, tylko jeden jak unikat
Fest rapy, Sykiego nie pytaj, dlaczego nie znikam
Odpoczywałem na boku, na oku każdy rym ważny
Doceniony bit dobry kręci lepiej niż chińszczyzna
O tym wie tylko mój ziomek
Przydomek? No to co że jest nowy?
Metamorfoza jak akt dawno spełniony
Znasz bajkę o wężu? No to ssssss...
Ha! Syki wciąż zadowolony
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.