[Zwrotka 1: Peja]
To ja, Peja, skurwiel, ten pieprzony MC
Ja otwieram ceremonię, teraz ja opowiem ci
Co czuję, co myślę i o czym chcę rymować
Nie można tu udawać, pozować czy żartować
To podstawowy rytm wbija się do głowy
Jestem królem mikrofonu i pękają zasłony
Wtedy się obnażam, ja i moje rymy
Nie ma tutaj pozwy, wtedy jestem prawdziwy
Uwielbiam recytować, prześladuje mnie rytm
Zaraz eksploduję, wyszukuję jedną z płyt
Więc dajemy czadu, nie chcemy dać dziś dupy
Szybko i sprawnie składam rymy do kupy
Nie zostanę przecież z tyłu, nie bój kurwa, nie bój, nie bój
Ten kawałek recytacji to materiał na przebój
Jestem rąbnięty, nieźle pogięty
Mój styl jest uliczny, mój język zawzięty
Dużo recytuję, składam zajebiste frazy
A że często rzucam mięsem? Skurwielu, bez urazy
Tak po prostu mówię, więc i tekst jest rozjebany
Niekiedy na koncertach ludzie patrzą jak pawiany
Gdy rzucam rymami, recytuję niczym skurwiel
Uprawiam poezję, bo nie jestem zwykłym durniem
Peja – Trudny Dzieciak, wszyscy mnie tu znają
Niektórzy mnie nie lubią, niektórzy mnie słuchają
Po pierwszej płycie niczym was już nie zachwycę
Teraz albo numer dwa wszystko nadal nieźle gra
Uderzył nowy rok, minęło znów kilka miesięcy
Pomysłów w mojej głowie jest naprawdę coraz więcej
Mam ciężkie objawy, poważne zatrucie
Obsesja rytmu, coś pod nosem wciąż nucę
Potrzeba rymowania, potrzeba recytacji
Przesłoniła mi wszystko, nawet wizję wakacji
Odpoczynek? Nie teraz – wyśpię się w grobie
Choć na graniu w kapeli tak niewiele zarobię
To ja, Peja, skurwiel, ten pieprzony MC
Ja otwieram ceremonię, teraz ja opowiem ci
Co czuję, co myślę i o czym chcę rymować
Nie można tu udawać, pozować czy żartować
To podstawowy rytm wbija się do głowy
Jestem królem mikrofonu i pękają zasłony
Wtedy się obnażam, ja i moje rymy
Nie ma tutaj pozwy, wtedy jestem prawdziwy
Uwielbiam recytować, prześladuje mnie rytm
Zaraz eksploduję, wyszukuję jedną z płyt
Więc dajemy czadu, nie chcemy dać dziś dupy
Szybko i sprawnie składam rymy do kupy
Nie zostanę przecież z tyłu, nie bój kurwa, nie bój, nie bój
Ten kawałek recytacji to materiał na przebój
Jestem rąbnięty, nieźle pogięty
Mój styl jest uliczny, mój język zawzięty
Dużo recytuję, składam zajebiste frazy
A że często rzucam mięsem? Skurwielu, bez urazy
Tak po prostu mówię, więc i tekst jest rozjebany
Niekiedy na koncertach ludzie patrzą jak pawiany
Gdy rzucam rymami, recytuję niczym skurwiel
Uprawiam poezję, bo nie jestem zwykłym durniem
Peja – Trudny Dzieciak, wszyscy mnie tu znają
Niektórzy mnie nie lubią, niektórzy mnie słuchają
Po pierwszej płycie niczym was już nie zachwycę
Teraz albo numer dwa wszystko nadal nieźle gra
Uderzył nowy rok, minęło znów kilka miesięcy
Pomysłów w mojej głowie jest naprawdę coraz więcej
Mam ciężkie objawy, poważne zatrucie
Obsesja rytmu, coś pod nosem wciąż nucę
Potrzeba rymowania, potrzeba recytacji
Przesłoniła mi wszystko, nawet wizję wakacji
Odpoczynek? Nie teraz – wyśpię się w grobie
Choć na graniu w kapeli tak niewiele zarobię
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.