Czas zabiera nam marzenia szybciej niż nam się wydaje
Nie pozmieniasz, zostaje grzebać we wspomnieniach
I wtedy choć na chwilę czas staje i staje ziemia
Tak na moment wierzysz znowu w świat z bajek i doceniasz
Momenty - te ze starych fotografii
Skrawki chwil masz, reszta poparzyła łapy
A duchy z szafy znów harcują
I boisz się, że wyjdą na powierzchnię i spokój Twój popsują
Pozbyć się złudzeń, tak myślę, że dam radę
I znowu przegrywam a pamięć to niechciany spadek
Grzebiesz w poszukiwaniu śladów spokoju
Ruszasz do boju i w walce gubisz sam siebie
Dni - za szybko pokrywa je kurzu warstwa
A noce zbyt szybko znikają na widok poranka
Złodziej co nawet teraz czyni wspomnieniami
Zostawiam "wczoraj", ważne tylko to co jest przed nami
Opętani niewolnicy podporządkowani miarom
Zmierzyli się ze światem, nadzieje pękły jak balon
Otrzeźwienie, miały być tak pięknie, cóż miało
Świadomość, doświadczenie, wszystko na nic się zdało
Tak bywa, powie ten co przywykł przegrywać
Ja postawię wszystko, ta karczma Rzym się nazywa
Katusze, podżyruję krwią co potrzeba
Ptaki muszą latać, wygrywać, łapać w lot pokusę
Ograniczenia człowiek sam konstruuje
Potem zmienia, relatywizuje, dopasowuje
Uzasadnia kolejny konstrukt, by trzymać w ryzach
I zatrzymać utkany z marzeń Twój latający dywan
Kiedyś zakładałem stało się inaczej
Myślałem "to" i "to", a dziś inaczej na to patrzę
Chciałem być kim się stałem
Czy jeszcze czegoś chcę?
Jeśli nie, to kiedy marzyć przestałem?
Nie pozmieniasz, zostaje grzebać we wspomnieniach
I wtedy choć na chwilę czas staje i staje ziemia
Tak na moment wierzysz znowu w świat z bajek i doceniasz
Momenty - te ze starych fotografii
Skrawki chwil masz, reszta poparzyła łapy
A duchy z szafy znów harcują
I boisz się, że wyjdą na powierzchnię i spokój Twój popsują
Pozbyć się złudzeń, tak myślę, że dam radę
I znowu przegrywam a pamięć to niechciany spadek
Grzebiesz w poszukiwaniu śladów spokoju
Ruszasz do boju i w walce gubisz sam siebie
Dni - za szybko pokrywa je kurzu warstwa
A noce zbyt szybko znikają na widok poranka
Złodziej co nawet teraz czyni wspomnieniami
Zostawiam "wczoraj", ważne tylko to co jest przed nami
Opętani niewolnicy podporządkowani miarom
Zmierzyli się ze światem, nadzieje pękły jak balon
Otrzeźwienie, miały być tak pięknie, cóż miało
Świadomość, doświadczenie, wszystko na nic się zdało
Tak bywa, powie ten co przywykł przegrywać
Ja postawię wszystko, ta karczma Rzym się nazywa
Katusze, podżyruję krwią co potrzeba
Ptaki muszą latać, wygrywać, łapać w lot pokusę
Ograniczenia człowiek sam konstruuje
Potem zmienia, relatywizuje, dopasowuje
Uzasadnia kolejny konstrukt, by trzymać w ryzach
I zatrzymać utkany z marzeń Twój latający dywan
Kiedyś zakładałem stało się inaczej
Myślałem "to" i "to", a dziś inaczej na to patrzę
Chciałem być kim się stałem
Czy jeszcze czegoś chcę?
Jeśli nie, to kiedy marzyć przestałem?
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.