[Zwrotka 1]
Nie śpię, a to dziwne jest, że czuję się jak we śnie
Nie jest późno, jest już wcześnie, miasto już przeciąga mięśnie
Oczy witryn są zamknięte, będzie miało chwilę jeszcze
Aż przeciągnie się i ziewnie by obudzić się zziębnięte
Obserwuję tą pętlę codziennie (codziennie)
Napięte mam myśli, a ciało bezsenne (bezsenne)
Ja w nim, a miasto jest we mnie (jest we mnie)
Szkielet murów i drogi ścięgien (drogi ścięgien)
Patrzę w krzyż okna, ile tych krzyży w okolicznych blokach
Ukrzyżowana Polska w szarych murach pośród błota
Autorytety nadal nadęte i wątpliwe
Chociaż podobno święte, dla mnie świętojebliwe
Kłamliwe języki syczą zewsząd
Lepkie palce pieszczą pieniądz
Chore głowy wierzą w przesąd
Zimne serca szerzą przemoc
Rozdarci na pograniczach etyki, arytmetyki
Balansując na granicach religii i polityki
Moralności, rachunkowości, pokoju, wojny i wolności
Walczącą wciąż ze światem udzielając światu lekcji
Walczy światłość z mrokiem za pomocą świeczki
A gdzieś w świecie słowem i wodą błogosławi się karabin
Żeby w imię Boga i z nim na ustach zabił, rozgrzeszył i zbawił
A potem sławił, jedyną wiarę ropą i dolarem
Bo Bóg mu szepnął z nieba, że tak właśnie trzeba
Tak oto demagogia, zagłuszyła Boga
A wiarę zastąpiliśmy PR-em
Nieprzytomne myśli, które wiatr tu przywiał
Siedzą na parapecie, przeglądają się w szybach
Usiądę obok nich, podobają mi się dzisiaj
Krawędź - oto dobre miejsce do rozmyślań
Nie śpię, a to dziwne jest, że czuję się jak we śnie
Nie jest późno, jest już wcześnie, miasto już przeciąga mięśnie
Oczy witryn są zamknięte, będzie miało chwilę jeszcze
Aż przeciągnie się i ziewnie by obudzić się zziębnięte
Obserwuję tą pętlę codziennie (codziennie)
Napięte mam myśli, a ciało bezsenne (bezsenne)
Ja w nim, a miasto jest we mnie (jest we mnie)
Szkielet murów i drogi ścięgien (drogi ścięgien)
Patrzę w krzyż okna, ile tych krzyży w okolicznych blokach
Ukrzyżowana Polska w szarych murach pośród błota
Autorytety nadal nadęte i wątpliwe
Chociaż podobno święte, dla mnie świętojebliwe
Kłamliwe języki syczą zewsząd
Lepkie palce pieszczą pieniądz
Chore głowy wierzą w przesąd
Zimne serca szerzą przemoc
Rozdarci na pograniczach etyki, arytmetyki
Balansując na granicach religii i polityki
Moralności, rachunkowości, pokoju, wojny i wolności
Walczącą wciąż ze światem udzielając światu lekcji
Walczy światłość z mrokiem za pomocą świeczki
A gdzieś w świecie słowem i wodą błogosławi się karabin
Żeby w imię Boga i z nim na ustach zabił, rozgrzeszył i zbawił
A potem sławił, jedyną wiarę ropą i dolarem
Bo Bóg mu szepnął z nieba, że tak właśnie trzeba
Tak oto demagogia, zagłuszyła Boga
A wiarę zastąpiliśmy PR-em
Nieprzytomne myśli, które wiatr tu przywiał
Siedzą na parapecie, przeglądają się w szybach
Usiądę obok nich, podobają mi się dzisiaj
Krawędź - oto dobre miejsce do rozmyślań
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.