[Eldo]
Heh! Jesteśmy rakiem, zarażamy przez słowa
Oddziałujemy myślą, establishment ma w nas wroga
"El" musi pyszczeć bo gdy swędzi to drapie
Wymiatam prawdę spod dywanu, trupy chowam w szafie
Świadomość - raz, dwa, rozum - trzy, sumienie
Cztery, siła - pięć, w pięści ściskam kamienie
Nigdy nie kupią nas mass media za żeton
To jest rap, a recenzentem zawsze jest beton
Śmieć z fleszem, wyłapałby flesz na tróje
Tu nie ma cool i luz, bo facet reaguje
Facet, atrapy zdań, liczyć pozory
Emocjonalne przedszkolaki, marsz do szkoły!
Nędznicy z wyboru, nas trzech
Spytasz o cenę wolności, to usłyszysz nasz śmiech
Nas trzech etosowi rapu wiernych
Nigdy biernych, warszawski klan bezczelnych
[Pelson]
Jak nocny złodziej w twój eter się wkrada
"P"! Jego łupem jest twoja uwaga
Nie złożył broni, czytaj - nie przestał myśleć
Choć chce tego cały establishment
Patrzę prawdzie w oczy, widzę wroga w nim
Mój strach dla nich - woda na młyn
Ale strachu nie ma, dziś kpić śmiem
Tak żyję, czuję, nie umiem być tłem
Tabloidowe emocje, masowy eskapizm
Pachnie łatwym życiem, on tak nie potrafi
Prowadzi go instynkt i spragniony umysł
Często wbrew, na przekór, zawsze pełen dumy
I niepotrzebny mu tani splendor
Bo tacy jak on byli, są i będą
Prawdy uczą ich łzy, upadki życia
Nigdy w opcji "żyj i nie zadawaj pytań"
Heh! Jesteśmy rakiem, zarażamy przez słowa
Oddziałujemy myślą, establishment ma w nas wroga
"El" musi pyszczeć bo gdy swędzi to drapie
Wymiatam prawdę spod dywanu, trupy chowam w szafie
Świadomość - raz, dwa, rozum - trzy, sumienie
Cztery, siła - pięć, w pięści ściskam kamienie
Nigdy nie kupią nas mass media za żeton
To jest rap, a recenzentem zawsze jest beton
Śmieć z fleszem, wyłapałby flesz na tróje
Tu nie ma cool i luz, bo facet reaguje
Facet, atrapy zdań, liczyć pozory
Emocjonalne przedszkolaki, marsz do szkoły!
Nędznicy z wyboru, nas trzech
Spytasz o cenę wolności, to usłyszysz nasz śmiech
Nas trzech etosowi rapu wiernych
Nigdy biernych, warszawski klan bezczelnych
[Pelson]
Jak nocny złodziej w twój eter się wkrada
"P"! Jego łupem jest twoja uwaga
Nie złożył broni, czytaj - nie przestał myśleć
Choć chce tego cały establishment
Patrzę prawdzie w oczy, widzę wroga w nim
Mój strach dla nich - woda na młyn
Ale strachu nie ma, dziś kpić śmiem
Tak żyję, czuję, nie umiem być tłem
Tabloidowe emocje, masowy eskapizm
Pachnie łatwym życiem, on tak nie potrafi
Prowadzi go instynkt i spragniony umysł
Często wbrew, na przekór, zawsze pełen dumy
I niepotrzebny mu tani splendor
Bo tacy jak on byli, są i będą
Prawdy uczą ich łzy, upadki życia
Nigdy w opcji "żyj i nie zadawaj pytań"
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.