[Zwrotka 1: Kafar]
Pisał same dobre zwroty, jego płyta to życiówki
Co z tego skoro przyjaźń znów zamienił na złotówki
Jebać takich śmieci, bezkręgowców pazeroty
Co za parę złoty, koty boją się patrzeć w oczy
Potem schodzą z drogi, w wersach bloki i ulice
Ale ciebie śmieciu nie ma, przecież na niej nie od dzisiaj
Nie ubliżaj dobrym ludziom, bo ci zaraz zrzednie mina
Radzę szybko robić hajs i się stąd zawijać
Tak już jest, gdy na przyjaźń taki grzbiet się wypina
Prawda staje wtedy w gardle, nie do przełknięcia jest ślina
Blada twarz, pot na skroniach i nerwowe tiki
Trzeba było myśleć zanim wszystko przysłoniły pliki
Zwrota miażdży, śmiga, leci w całą Polskę
Na głośnikach jeszcze nie raz usłyszysz ją potem
Tak już jest, kiedy nogę podstawia się bratu
Tak już jest, kiedy sosem zastępuje się przyjaciół
[Zwrotka 2: Siwers]
Nie wiem kurwa co im jest, ale to chyba przez zły dotyk
Zachowują się jak plebs, tak kochają te banknoty
I z pod siebie mogą zjeść dziengi, cash, sałata, siano
Kalkulator, alias śmieć, jemu zawsze będzie mało
Ma od zawsze krzywy ryj, nigdy go kurwa nie ma do ściepy
Biedny dziad co na hajsie śpi łachudra sosem wypycha skarpety
Może to fetysz ale ja tego nie rozumiem
Bo jak można przyjaciela potraktować jak instrument
Chęć posiadania bierze górę
To pokerowa twarz jebany szuler
Ciągle gra i knuje aż bladź zgarnie całą pule
Wycina numer, ty myślałeś ze to brat
On wciąż będzie zmieniał skórę, bo kocha tylko hajs
Pisał same dobre zwroty, jego płyta to życiówki
Co z tego skoro przyjaźń znów zamienił na złotówki
Jebać takich śmieci, bezkręgowców pazeroty
Co za parę złoty, koty boją się patrzeć w oczy
Potem schodzą z drogi, w wersach bloki i ulice
Ale ciebie śmieciu nie ma, przecież na niej nie od dzisiaj
Nie ubliżaj dobrym ludziom, bo ci zaraz zrzednie mina
Radzę szybko robić hajs i się stąd zawijać
Tak już jest, gdy na przyjaźń taki grzbiet się wypina
Prawda staje wtedy w gardle, nie do przełknięcia jest ślina
Blada twarz, pot na skroniach i nerwowe tiki
Trzeba było myśleć zanim wszystko przysłoniły pliki
Zwrota miażdży, śmiga, leci w całą Polskę
Na głośnikach jeszcze nie raz usłyszysz ją potem
Tak już jest, kiedy nogę podstawia się bratu
Tak już jest, kiedy sosem zastępuje się przyjaciół
[Zwrotka 2: Siwers]
Nie wiem kurwa co im jest, ale to chyba przez zły dotyk
Zachowują się jak plebs, tak kochają te banknoty
I z pod siebie mogą zjeść dziengi, cash, sałata, siano
Kalkulator, alias śmieć, jemu zawsze będzie mało
Ma od zawsze krzywy ryj, nigdy go kurwa nie ma do ściepy
Biedny dziad co na hajsie śpi łachudra sosem wypycha skarpety
Może to fetysz ale ja tego nie rozumiem
Bo jak można przyjaciela potraktować jak instrument
Chęć posiadania bierze górę
To pokerowa twarz jebany szuler
Ciągle gra i knuje aż bladź zgarnie całą pule
Wycina numer, ty myślałeś ze to brat
On wciąż będzie zmieniał skórę, bo kocha tylko hajs
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.