[Zwrotka 1: Kwiatek HAZE]
Obiecuję, nie odpuszczę
Bo chcę żyć wśród tych ludzi i tych miejscówek
Chcę podarować matce spokój i dumę
I nie czekać na wypłatę jak na ratunek
Napieram, nie ulegam (Napieram)
Przełknąłem już gorycz, jak z butli meta
Życie nie dawało fory, styrało plegar
Do wesela się zagoi, nie dygaj dzieciak
Wychodzę ze studia
Znów pracowałem do późna
Ulica kompletnie pusta
Dobrze, że nie zagaja taksówkarz
W mojej głowie ciągle ona – hajs, robota – świat
Kosztować – znać i kochać – brać
Garściami – wigor nie dragi
Miłość – nienawiść; życzliwość nie zawiść, bo szybko znikamy
Świętej pamięci Kamil poszedł się wyhuśtać
Nie dał chłopak rady, zdradziła go oszustka
Ziomek za kratami, wysterował go wspólas, taka natura ludzka
Znowu się wkurwiam, znów zajebałem bucha
Ciąglе nie mam harmonii, ale szukam
I nie zеjdę z drogi, ni chuja
Choć niektórych to boli, nie słucham
Zdzwaniam się z moim człowiekiem, który też tutaj ogarnia ten rozgardiasz
Pytam go, ile jeszcze będzie trwała ta szarpaczka (Ile?)
Jeszcze jest awaria, ale otworzymy szampan i gitara zagra
Na pohybel mącicielom wody
Leci za was podwójna na lodzie
Upłynęło trochę Wisły, urosło trochę brody
Świat coraz bardziej dziwny, ja ciągle myślę o jej body
W sierpniu lecimy na jacht
Wcześniej do dowiezienia kilka spraw
Jest do zawiezienia kilka pak
Do poznania trochę tych niełatwych prawd
I do pokonania pare barykad
Trzeba się z tym gównem zmierzyć, braciak
Czarna sypana nikomu tu nie wystarcza
Czy spokojna posadka i dzień świstaka
My od małolata chcemy wywiesić sztandar
Obiecuję, nie odpuszczę
Bo chcę żyć wśród tych ludzi i tych miejscówek
Chcę podarować matce spokój i dumę
I nie czekać na wypłatę jak na ratunek
Napieram, nie ulegam (Napieram)
Przełknąłem już gorycz, jak z butli meta
Życie nie dawało fory, styrało plegar
Do wesela się zagoi, nie dygaj dzieciak
Wychodzę ze studia
Znów pracowałem do późna
Ulica kompletnie pusta
Dobrze, że nie zagaja taksówkarz
W mojej głowie ciągle ona – hajs, robota – świat
Kosztować – znać i kochać – brać
Garściami – wigor nie dragi
Miłość – nienawiść; życzliwość nie zawiść, bo szybko znikamy
Świętej pamięci Kamil poszedł się wyhuśtać
Nie dał chłopak rady, zdradziła go oszustka
Ziomek za kratami, wysterował go wspólas, taka natura ludzka
Znowu się wkurwiam, znów zajebałem bucha
Ciąglе nie mam harmonii, ale szukam
I nie zеjdę z drogi, ni chuja
Choć niektórych to boli, nie słucham
Zdzwaniam się z moim człowiekiem, który też tutaj ogarnia ten rozgardiasz
Pytam go, ile jeszcze będzie trwała ta szarpaczka (Ile?)
Jeszcze jest awaria, ale otworzymy szampan i gitara zagra
Na pohybel mącicielom wody
Leci za was podwójna na lodzie
Upłynęło trochę Wisły, urosło trochę brody
Świat coraz bardziej dziwny, ja ciągle myślę o jej body
W sierpniu lecimy na jacht
Wcześniej do dowiezienia kilka spraw
Jest do zawiezienia kilka pak
Do poznania trochę tych niełatwych prawd
I do pokonania pare barykad
Trzeba się z tym gównem zmierzyć, braciak
Czarna sypana nikomu tu nie wystarcza
Czy spokojna posadka i dzień świstaka
My od małolata chcemy wywiesić sztandar
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.