[Zwrotka 1]
Trzask drzwi, klucze w zamkach, czwarty hak, pośpiech na dół
By pokazać się dziś światu na podwórku od wariatów
Na wyjściu słyszę: "Ratuj!" – oczekują drobniaków
Mam tylko kartę z pinem i dychę w papierzaku
Odpalam to co mam, marszobieg do bankomatu
Pod sklepem widzę zwadę, z ZK dwóch ex szamaków
W głowie koncert mam, Kraków, wokale u Donia
Jakiś chuj do skurwienia umową chciał przekonać
Telefony wykonam, lista połączeń spora
Rycha codzienna zmora, internet – czeka poczta
Myślę: ile można? Kiedy relaks, odskocznia?
Jeszcze nie teraz, management mnie wykończy
Skurwiały serwer, z netem nie mogę się połączyć!
Wreszcie jest, klepnę hasło, mam zaliczkę na Jasło
Puszczam rider techniczny na ten koncert i fiasko!
Kolejny błąd na stronie, przez zęby cedzę bluzgi
Zaciskam pięści w dłonie, dobra, zrobię to później
Bo na spotkanie ważne dziś nie mogę się spóźnić!
Za pięć minut trzynasta, jest ciasno w centrum miasta
Pora biznes lanczu, skończę – będzie z siedemnasta
Mam swój mały stolik, mały browar nie zaszkodzi
Nie jestem alkoholik, mimo że się powodzi
Wreszcie wchodzi promotor z twarzy podobny do nikogo
Nażre się na moje konto, że mam klasę – się dziwi
Jest amatorem, nie posiada swego CV
Raczej mu nie ufam – "Weź połowę wypłać z góry”
Reszta to small talki, wiesz, o pogodzie bzdury
Do widzenia! Kończę gościa, tera pani redaktorka
Chce znać kulisy pracy, ja obcinam jej tyłek
Który z gracją prezentuje, poszukując dyktafonu
Raczej się rozczaruje, parę słów do mikrofonu
"Ile z rapem?", "Czemu hip-hop?", "Dlaczego w ogóle wyszło?"
Banały, to wszystko, coś tam gadam, wodzę wzrokiem
Ona noga na nogę myślę: "Rychu, ty świnio"
Ona zlizuje z warg zmysłowo piankę z cappuccino
Odmulam, z tą dziewczyną już dziś raczej nic nie zdziałam
Zostawi wizytówkę, wywiad będę poprawiał
Ciężkie życie rappera? Tak, mam kurwa pracy nawał
A depresja rappera w tym temacie to nie banał
Trzask drzwi, klucze w zamkach, czwarty hak, pośpiech na dół
By pokazać się dziś światu na podwórku od wariatów
Na wyjściu słyszę: "Ratuj!" – oczekują drobniaków
Mam tylko kartę z pinem i dychę w papierzaku
Odpalam to co mam, marszobieg do bankomatu
Pod sklepem widzę zwadę, z ZK dwóch ex szamaków
W głowie koncert mam, Kraków, wokale u Donia
Jakiś chuj do skurwienia umową chciał przekonać
Telefony wykonam, lista połączeń spora
Rycha codzienna zmora, internet – czeka poczta
Myślę: ile można? Kiedy relaks, odskocznia?
Jeszcze nie teraz, management mnie wykończy
Skurwiały serwer, z netem nie mogę się połączyć!
Wreszcie jest, klepnę hasło, mam zaliczkę na Jasło
Puszczam rider techniczny na ten koncert i fiasko!
Kolejny błąd na stronie, przez zęby cedzę bluzgi
Zaciskam pięści w dłonie, dobra, zrobię to później
Bo na spotkanie ważne dziś nie mogę się spóźnić!
Za pięć minut trzynasta, jest ciasno w centrum miasta
Pora biznes lanczu, skończę – będzie z siedemnasta
Mam swój mały stolik, mały browar nie zaszkodzi
Nie jestem alkoholik, mimo że się powodzi
Wreszcie wchodzi promotor z twarzy podobny do nikogo
Nażre się na moje konto, że mam klasę – się dziwi
Jest amatorem, nie posiada swego CV
Raczej mu nie ufam – "Weź połowę wypłać z góry”
Reszta to small talki, wiesz, o pogodzie bzdury
Do widzenia! Kończę gościa, tera pani redaktorka
Chce znać kulisy pracy, ja obcinam jej tyłek
Który z gracją prezentuje, poszukując dyktafonu
Raczej się rozczaruje, parę słów do mikrofonu
"Ile z rapem?", "Czemu hip-hop?", "Dlaczego w ogóle wyszło?"
Banały, to wszystko, coś tam gadam, wodzę wzrokiem
Ona noga na nogę myślę: "Rychu, ty świnio"
Ona zlizuje z warg zmysłowo piankę z cappuccino
Odmulam, z tą dziewczyną już dziś raczej nic nie zdziałam
Zostawi wizytówkę, wywiad będę poprawiał
Ciężkie życie rappera? Tak, mam kurwa pracy nawał
A depresja rappera w tym temacie to nie banał
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.