[Zwrotka 1]
Chłopaki kochają zwierzęta, a pierdolą psy i który niby jest zły?
Jeśli coś zrobił, to po to, by żyć, jeśli coś zrobił, to po to, by być
Kopałeś jak kundla, się nauczył gryźć, oplułeś po butach, to zlizujesz syf
Betonowa dżungla, gdzie stalowe kły, metalowa kłódka, co zamyka sny
Piszę jako obserwator, bo widziałem tych chłopaków, którzy pozdzierali pięści
Piszę jako obserwator, bo znałem dwójkę ziomali - jeden zaćpał się, drugi powiesił
Piszę jako obserwator, bo widziałem tych chłopaków, co się nie widzieli z tatą wieki
Piszę jako obserwator, brudnych ulic, tanich petów i zdenerwowanych dzieci
Stąpam jak Mamed Khalidov - niech podwórka za tym idą
I z dobrych domów niech idą też, jesteśmy równi, wiesz, co jest pięć
Wkurwia mnie system i że się boją, gdy widzą policję
Zostaw dzieciaki, one są niewinne, popatrz po oczach, już widziały krzywdę (Oh)
Nienawiść za kolor skóry? Nienawiść za orientację?
Nienawiść za pochodzenie? Nienawiść za inną rasę?
Nienawiść za inną rację? Nienawiść za inną nację?
Co drugi nie zmrużył tu oka i serce zamknięte, oczy otwarte (Bugs)
[Refren]
Ile będę na tym świecie dalej oglądał nienawiść?
Wszystkich nas nie wybijecie, wszystkich nie uda się spławić
Ile razy na tym świecie bracia zabijali braci?
Znowu więzień nienawiści, błyśnie niczym płomień racy
[Zwrotka 2]
Moja ekipa wszyscy na dresowo, a witają zawsze z uśmiechem się z ludźmi
Bo liczą się ludzie, co z otwartą głową podchodzą do życia, a nie ludzie puści
Bo liczą się inne wartości, niż to co pokażesz im na Instagramie
Czy pomożesz swoim w potrzebie i czy na dzień matki pamiętasz, żeby złożyć życzenia mamie
Do maksa mam, ziom, wyjebane na typów zawistnych, na tych z nienawiścią
I kim, kurwa, jesteś, żeby być wyrocznią i stawiać pytanie, czy to dalej hip-hop?
Tu liczy się real talk, tu liczy się, ziom, autentyczność, a nie, ile wypiłeś i z jaką dziwką
Siadam do kolacji z rodziną i wyciąłem dawno ze słownika słowo "inność"
Napatrzyłem się na przemoc, napatrzyłem na nienawiść
I przeraża ciągle mnie zgniła świadomość, ile im potrzeba, by zabić
Napatrzyłem się na niemoc, napatrzyłem się na zawiść
I wiem to już dobrze, że to cechy ludzi, którzy są najzwyczajniej słabi (Oh)
Stąpam jak Mamed Khalidov, bo idę po swoje, mimo przeciwności
I robię, co czuję, a nic pod publikę, to wszystko prawdziwe i bez zbędnych rozkmin
Bez ich kalkulacji, co wolno powiedzieć, a co lepiej będzie przemilczeć
I właśnie dlatego po każdym numerze masz ciary na skórze i naciskasz replay (Bugs)
Chłopaki kochają zwierzęta, a pierdolą psy i który niby jest zły?
Jeśli coś zrobił, to po to, by żyć, jeśli coś zrobił, to po to, by być
Kopałeś jak kundla, się nauczył gryźć, oplułeś po butach, to zlizujesz syf
Betonowa dżungla, gdzie stalowe kły, metalowa kłódka, co zamyka sny
Piszę jako obserwator, bo widziałem tych chłopaków, którzy pozdzierali pięści
Piszę jako obserwator, bo znałem dwójkę ziomali - jeden zaćpał się, drugi powiesił
Piszę jako obserwator, bo widziałem tych chłopaków, co się nie widzieli z tatą wieki
Piszę jako obserwator, brudnych ulic, tanich petów i zdenerwowanych dzieci
Stąpam jak Mamed Khalidov - niech podwórka za tym idą
I z dobrych domów niech idą też, jesteśmy równi, wiesz, co jest pięć
Wkurwia mnie system i że się boją, gdy widzą policję
Zostaw dzieciaki, one są niewinne, popatrz po oczach, już widziały krzywdę (Oh)
Nienawiść za kolor skóry? Nienawiść za orientację?
Nienawiść za pochodzenie? Nienawiść za inną rasę?
Nienawiść za inną rację? Nienawiść za inną nację?
Co drugi nie zmrużył tu oka i serce zamknięte, oczy otwarte (Bugs)
[Refren]
Ile będę na tym świecie dalej oglądał nienawiść?
Wszystkich nas nie wybijecie, wszystkich nie uda się spławić
Ile razy na tym świecie bracia zabijali braci?
Znowu więzień nienawiści, błyśnie niczym płomień racy
[Zwrotka 2]
Moja ekipa wszyscy na dresowo, a witają zawsze z uśmiechem się z ludźmi
Bo liczą się ludzie, co z otwartą głową podchodzą do życia, a nie ludzie puści
Bo liczą się inne wartości, niż to co pokażesz im na Instagramie
Czy pomożesz swoim w potrzebie i czy na dzień matki pamiętasz, żeby złożyć życzenia mamie
Do maksa mam, ziom, wyjebane na typów zawistnych, na tych z nienawiścią
I kim, kurwa, jesteś, żeby być wyrocznią i stawiać pytanie, czy to dalej hip-hop?
Tu liczy się real talk, tu liczy się, ziom, autentyczność, a nie, ile wypiłeś i z jaką dziwką
Siadam do kolacji z rodziną i wyciąłem dawno ze słownika słowo "inność"
Napatrzyłem się na przemoc, napatrzyłem na nienawiść
I przeraża ciągle mnie zgniła świadomość, ile im potrzeba, by zabić
Napatrzyłem się na niemoc, napatrzyłem się na zawiść
I wiem to już dobrze, że to cechy ludzi, którzy są najzwyczajniej słabi (Oh)
Stąpam jak Mamed Khalidov, bo idę po swoje, mimo przeciwności
I robię, co czuję, a nic pod publikę, to wszystko prawdziwe i bez zbędnych rozkmin
Bez ich kalkulacji, co wolno powiedzieć, a co lepiej będzie przemilczeć
I właśnie dlatego po każdym numerze masz ciary na skórze i naciskasz replay (Bugs)
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.