
Zbrodnie z namiętności (Zabijamy się dla cyfry III) PiH
На этой странице вы найдете полный текст песни "Zbrodnie z namiętności (Zabijamy się dla cyfry III)" от PiH. Lyrxo предлагает вам самый полный и точный текст этой композиции без лишних отвлекающих факторов. Узнайте все куплеты и припев, чтобы лучше понять любимую песню и насладиться ею в полной мере. Идеально для фанатов и всех, кто ценит качественную музыку.

[Intro]
Zamknij oczy, czy teraz widzisz to co ja?
[Refren]
Poduszka zakrywa Ci szczelnie twarz
Jesteś owadem na szybie rzeczywistości
Jak werniks kruszy się krótkiego życia blask
To miasto, jego zbrodnie z namiętności
Pozbawiło nas woli, szelest, esperanto łakomych
Nie ludzie robią pieniądz, tylko pieniądz robi z ludzi
Szpiegów, gnidy, zdrajców, kurwy
[Zwrotka 1]
Drzwi bez klamek, schizofrenicy, zakład psychiatryczny
To miejsce gdzie wolą strugać trumny niż kołyski
Niektóre matki, w ich duszach cmentarna cisza
Piją własne mleko i zjadają łożyska
Chcą piękno i czas w miejscu zatrzymać
Ten fetor to ich strach, epinefryna
Czernina zupą dnia, krew, spływa po brzytwie
Swastyka na czole, zgnilizna w modlitwie
To dom czerniaka, wirusów, gadów, owadów
Odpędzasz się od roju, lepkich komarów
W tym raju masz wybór, wybór rodzaju śmierci
Prawo głosu, masz prawo jęku, jęczysz
Tonący brzytwy się chwyta, chcesz na to świadka?
Nadzieja idzie szybko na dno jak meduzy tratwa
Czujesz się jak ofiara, zęby wybite, nogi skrepowane
Podwieszone pod sufitem, wokół Ciebie
Skorumpowani urzędnicy, Ci bezwstydni i Ci subtelnie skryci
Człowiek jak niewolnik, uwięziony w sztolni
Zwykły rzeczownik którym rządzą przypadki
Zmęczony, pod prądem dozowanych mu bodźców
Zamknięty jak szczur, w swoim ciasnym kojcu
Tym syfem rządzi król, strachu, cierpienia
Rachunek w banku nie równa się rachunek sumienia
Zamknij oczy, czy teraz widzisz to co ja?
[Refren]
Poduszka zakrywa Ci szczelnie twarz
Jesteś owadem na szybie rzeczywistości
Jak werniks kruszy się krótkiego życia blask
To miasto, jego zbrodnie z namiętności
Pozbawiło nas woli, szelest, esperanto łakomych
Nie ludzie robią pieniądz, tylko pieniądz robi z ludzi
Szpiegów, gnidy, zdrajców, kurwy
[Zwrotka 1]
Drzwi bez klamek, schizofrenicy, zakład psychiatryczny
To miejsce gdzie wolą strugać trumny niż kołyski
Niektóre matki, w ich duszach cmentarna cisza
Piją własne mleko i zjadają łożyska
Chcą piękno i czas w miejscu zatrzymać
Ten fetor to ich strach, epinefryna
Czernina zupą dnia, krew, spływa po brzytwie
Swastyka na czole, zgnilizna w modlitwie
To dom czerniaka, wirusów, gadów, owadów
Odpędzasz się od roju, lepkich komarów
W tym raju masz wybór, wybór rodzaju śmierci
Prawo głosu, masz prawo jęku, jęczysz
Tonący brzytwy się chwyta, chcesz na to świadka?
Nadzieja idzie szybko na dno jak meduzy tratwa
Czujesz się jak ofiara, zęby wybite, nogi skrepowane
Podwieszone pod sufitem, wokół Ciebie
Skorumpowani urzędnicy, Ci bezwstydni i Ci subtelnie skryci
Człowiek jak niewolnik, uwięziony w sztolni
Zwykły rzeczownik którym rządzą przypadki
Zmęczony, pod prądem dozowanych mu bodźców
Zamknięty jak szczur, w swoim ciasnym kojcu
Tym syfem rządzi król, strachu, cierpienia
Rachunek w banku nie równa się rachunek sumienia
Комментарии (0)
Минимальная длина комментария — 50 символов.