[Intro]
[Zwrotka 1]
To o tych wypadkach, dla znajomych na rogatkach
Stop klatka, prawda kuje jak w tyłek agrafka
Tak uczyła matka i teraz co, browar, ławka, koledzy
A oczy na zapałki, miny jak szpiedzy
Ej zero wzruszeń
Bez ulicznej wiedzy, biegu faktu nie wyprzedzisz
Zasada prosta, pieniądz w ruchu, morda sucha idzie po kosztach
Jak tak można, kielich do dna, styl [?]
Ej masz coś to tobie wycenia, grasz
Jak nie to k jego mać, odpadasz
No niby każdy z czymś przesadza
Alko czy narko, ja mam styl wolny, Bóg mi dał to
Ej mówisz że mi się fartło cóż, kolec wśród czerwonych róż
Ani rusz bez niego, na scenie, na ośce
Przegrani w zośkę, dary boskie, owszem
Tak by podbić świat, nie, to nie mój biznes
Jestem sobą, nie idę na łatwiznę
Na sercu mam bliznę, słabość do Bałut
Czas płynie pomału, a znajomi chcą ten czas dogonić
Nic nie uchroni nas
Za majkiem OSTR-y, styl prosty, z ulic wąskich Teofilów
Od takich szczylów los mnie uczył, bym się z sobą nie kłócił
[Zwrotka 1]
To o tych wypadkach, dla znajomych na rogatkach
Stop klatka, prawda kuje jak w tyłek agrafka
Tak uczyła matka i teraz co, browar, ławka, koledzy
A oczy na zapałki, miny jak szpiedzy
Ej zero wzruszeń
Bez ulicznej wiedzy, biegu faktu nie wyprzedzisz
Zasada prosta, pieniądz w ruchu, morda sucha idzie po kosztach
Jak tak można, kielich do dna, styl [?]
Ej masz coś to tobie wycenia, grasz
Jak nie to k jego mać, odpadasz
No niby każdy z czymś przesadza
Alko czy narko, ja mam styl wolny, Bóg mi dał to
Ej mówisz że mi się fartło cóż, kolec wśród czerwonych róż
Ani rusz bez niego, na scenie, na ośce
Przegrani w zośkę, dary boskie, owszem
Tak by podbić świat, nie, to nie mój biznes
Jestem sobą, nie idę na łatwiznę
Na sercu mam bliznę, słabość do Bałut
Czas płynie pomału, a znajomi chcą ten czas dogonić
Nic nie uchroni nas
Za majkiem OSTR-y, styl prosty, z ulic wąskich Teofilów
Od takich szczylów los mnie uczył, bym się z sobą nie kłócił
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.