[Zwrotka 1: Śliwa]
Jestem singlem, być może wpadniesz w moje sidła
Bywam w tych klubach co Ty, tam co drugi to statysta
Ślina cieknie z pyska, na twój widok wymiękają
Powalasz spojrzeniem, dla Ciebie wciąż tutaj wracają
Chcą być jak James Dean, na pozór twardzi
Goście marzą byś została ich wisienką na torcie
To widać po mordzie, cwaniaki z pengą skurwiele
Zdesperowani po nocach, wciąż zaliczają burdele
Jesteś dla nich tym celem, nieosiągalnym na bank tu
Bo gęby mają jak Shrek, po cztery dychy na karku
Kleją tanią bajerę o furach, domach i firmie
Przyszłaś się wyluzować, a chcą cię przekupić cię drinkiem
Ja siedzę obok i tylko podziwiam twoją talię
Przycupnij tutaj, gwarantuję będzie fajnie
Wybacz, ale nie tańczę, nie jestem fanem Rihanny
Zresztą tłok jak skurwysyn, się rozpychają te dzbany
Może wyjdźmy stąd mała, strasznie głośno i duszno
Chodźmy do mnie i razem tam obudźmy się jutro
[Zwrotka 2: Gandzior]
Ganda ma mentalność singla, natura z którą nie wygram
Jestem tym skurwielem, który wiele dup wyrwał
Nie zdobywam ich portfelem, Fele też nie wchodzą w grę tu
Nie jestem od grubych kotletów, typu tych facetów
Którzy pod pretekstem zebrań w firmie, rwą dupy z baletów
A żony ich naiwnie kolejny samotny wieczór grzecznie spędzają
Oglądając „Seks w wielkim mieście”
Ja tak walić w chuja nie chcę, za tym nie tęsknie
Ranić dupę w ten sposób to skurwysyństwo i bezsens
Kiedy ona jest w porządku, oddaje ci swoje serce
Najlepiej się nie obrączkuj jak masz apetyt na więcej
Przez cały czas nie będzie, jak na początku to pewne
Chyba że wiesz, że na bank znalazłeś tą właśnie perłę
Wszystko świetnie się układa i w ogóle jest pięknie
Wtedy zadbaj o ten związek, pielęgnuj go jak potrafisz
Bo trudno trafić miłość, a bardzo łatwo ją stracić...
Jestem singlem, być może wpadniesz w moje sidła
Bywam w tych klubach co Ty, tam co drugi to statysta
Ślina cieknie z pyska, na twój widok wymiękają
Powalasz spojrzeniem, dla Ciebie wciąż tutaj wracają
Chcą być jak James Dean, na pozór twardzi
Goście marzą byś została ich wisienką na torcie
To widać po mordzie, cwaniaki z pengą skurwiele
Zdesperowani po nocach, wciąż zaliczają burdele
Jesteś dla nich tym celem, nieosiągalnym na bank tu
Bo gęby mają jak Shrek, po cztery dychy na karku
Kleją tanią bajerę o furach, domach i firmie
Przyszłaś się wyluzować, a chcą cię przekupić cię drinkiem
Ja siedzę obok i tylko podziwiam twoją talię
Przycupnij tutaj, gwarantuję będzie fajnie
Wybacz, ale nie tańczę, nie jestem fanem Rihanny
Zresztą tłok jak skurwysyn, się rozpychają te dzbany
Może wyjdźmy stąd mała, strasznie głośno i duszno
Chodźmy do mnie i razem tam obudźmy się jutro
[Zwrotka 2: Gandzior]
Ganda ma mentalność singla, natura z którą nie wygram
Jestem tym skurwielem, który wiele dup wyrwał
Nie zdobywam ich portfelem, Fele też nie wchodzą w grę tu
Nie jestem od grubych kotletów, typu tych facetów
Którzy pod pretekstem zebrań w firmie, rwą dupy z baletów
A żony ich naiwnie kolejny samotny wieczór grzecznie spędzają
Oglądając „Seks w wielkim mieście”
Ja tak walić w chuja nie chcę, za tym nie tęsknie
Ranić dupę w ten sposób to skurwysyństwo i bezsens
Kiedy ona jest w porządku, oddaje ci swoje serce
Najlepiej się nie obrączkuj jak masz apetyt na więcej
Przez cały czas nie będzie, jak na początku to pewne
Chyba że wiesz, że na bank znalazłeś tą właśnie perłę
Wszystko świetnie się układa i w ogóle jest pięknie
Wtedy zadbaj o ten związek, pielęgnuj go jak potrafisz
Bo trudno trafić miłość, a bardzo łatwo ją stracić...
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.