Życie beztroskie
Sprawdź to..
1
W szkole opuszczałem lekcje
Pierdoliłem konsekwencje
Dzień zaczynałem z blantem
Kończyłem z piórem w ręce
Beztroskie życie piękne już niestety za mną
Dziś muszę gonić banknot
Stąpać po ziemi twardo
I chociaż nie jest łatwo - nie wyciągam białej flagi
Nie sięgam po dragi
Jakoś umiem sobie radzić
I staram się stres zabić i nie zapić się na śmierć
Pomaga mi w tym rap, więc majk zaciskam w pięść
Kolejny wers, kolejny tekst, kolejny album
Z dala od fałszywych klaunów, najbliżej faktów
Dla swoich, nie dla dla parszywych gnoi czy suk
Deptam bruk pewnym krokiem i niech boi się wróg
Nie pozwolę sobą gardzić, oni mogą być twardzi
Pierdole czy wykrwawię się na śmierć po ich akcji
Nie jeden raz byłem katem patałachów
Waliłem po pyskach skurwysynów bez strachu
Wiem - nie tędy droga, ale tak było ziomuś
I będzie trzeba jeszcze nie raz pewnie dowalić komuś
Bo żyjąc na ulicy łatwo jest się w coś wpierdolić
Tu nie ma że boli - spytaj moich bracholi
Zawsze lepiej się szkolić, by być później spokojny
By nie polec już na starcie w razie ulicznej wojny
I nie powiem sobie stop - będę wciąż do celu biegł
Czy będzie to noc, czy będzie to dzień
Bo to życie na krawędzi, z której nikt nie chce spaść
Nie jest kolorowe i tak już cały czas
Pełen chód, pełen gaz, by mieć pierdolony hajs
Kosztem zdrowia i przyjaźni, której pragnie każdy z nas
Jak Nas mam przesłanie dla każdego z Was
Zawsze w rap wkładam serce, wierzę w upragnione szczęście..
Sprawdź to..
1
W szkole opuszczałem lekcje
Pierdoliłem konsekwencje
Dzień zaczynałem z blantem
Kończyłem z piórem w ręce
Beztroskie życie piękne już niestety za mną
Dziś muszę gonić banknot
Stąpać po ziemi twardo
I chociaż nie jest łatwo - nie wyciągam białej flagi
Nie sięgam po dragi
Jakoś umiem sobie radzić
I staram się stres zabić i nie zapić się na śmierć
Pomaga mi w tym rap, więc majk zaciskam w pięść
Kolejny wers, kolejny tekst, kolejny album
Z dala od fałszywych klaunów, najbliżej faktów
Dla swoich, nie dla dla parszywych gnoi czy suk
Deptam bruk pewnym krokiem i niech boi się wróg
Nie pozwolę sobą gardzić, oni mogą być twardzi
Pierdole czy wykrwawię się na śmierć po ich akcji
Nie jeden raz byłem katem patałachów
Waliłem po pyskach skurwysynów bez strachu
Wiem - nie tędy droga, ale tak było ziomuś
I będzie trzeba jeszcze nie raz pewnie dowalić komuś
Bo żyjąc na ulicy łatwo jest się w coś wpierdolić
Tu nie ma że boli - spytaj moich bracholi
Zawsze lepiej się szkolić, by być później spokojny
By nie polec już na starcie w razie ulicznej wojny
I nie powiem sobie stop - będę wciąż do celu biegł
Czy będzie to noc, czy będzie to dzień
Bo to życie na krawędzi, z której nikt nie chce spaść
Nie jest kolorowe i tak już cały czas
Pełen chód, pełen gaz, by mieć pierdolony hajs
Kosztem zdrowia i przyjaźni, której pragnie każdy z nas
Jak Nas mam przesłanie dla każdego z Was
Zawsze w rap wkładam serce, wierzę w upragnione szczęście..
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.