[Zwrotka 1: Peja]
Rapu Cyceron! I tak spieniężał streetowy szajs
Bo chociaż mieli za zero jak z Do or Die Belo wjazd
O życie gra! Prędzej Belus aniżeli Belly z Ryśkiem
Będąc mistrzem, niszczę system jak Zdzisław Rychter
Żadne sumienie rapu, na sumieniu mam bliznę
Zdobywał skalpy, martwych raperów opuszczał cichcem
Zmęczony towarzystwem najlepiej samotna przystań
Na drodze mistrza wystarczyła siła wyższa
Się nie wywyższam, bo ogarnął konkret
Suki widziały Suzuki, nawet gdy byłem Romet
Lubię Romę i Koloseum, małe kafejki
Kocham żonę, spacery pod fontannę Di Trevi
Nie da się tego skrewić, do głowy nic mi nie strzeli
Świat obłąkany jak Breivik, showbiz uczciwy jak Deliś
Przеszłości relikt, myśleli cancel na VIP-ów liściе
A co drugi chciał być mistrzem świata jak Eisenbichler
Zacieram ślady jak Dexter po jobach z Decksem
Resztę zostawiam daleko z tyłu jak Heike Drechsler
Bo to pieprzę, mogą se gadać, że nie to samo
Choć zachwycali się solo przed rozpierdoloną sztamą
Jebać siano, wybieram jakość, dać za wygraną?
Nie pozwolę se skakać po głowie, nie jestem gamoń
Ricardo z gadką w chuj popapraną, ta muza tlenem
Droga mistrza, dwa zero dwadzieścia jeden!
Rapu Cyceron! I tak spieniężał streetowy szajs
Bo chociaż mieli za zero jak z Do or Die Belo wjazd
O życie gra! Prędzej Belus aniżeli Belly z Ryśkiem
Będąc mistrzem, niszczę system jak Zdzisław Rychter
Żadne sumienie rapu, na sumieniu mam bliznę
Zdobywał skalpy, martwych raperów opuszczał cichcem
Zmęczony towarzystwem najlepiej samotna przystań
Na drodze mistrza wystarczyła siła wyższa
Się nie wywyższam, bo ogarnął konkret
Suki widziały Suzuki, nawet gdy byłem Romet
Lubię Romę i Koloseum, małe kafejki
Kocham żonę, spacery pod fontannę Di Trevi
Nie da się tego skrewić, do głowy nic mi nie strzeli
Świat obłąkany jak Breivik, showbiz uczciwy jak Deliś
Przеszłości relikt, myśleli cancel na VIP-ów liściе
A co drugi chciał być mistrzem świata jak Eisenbichler
Zacieram ślady jak Dexter po jobach z Decksem
Resztę zostawiam daleko z tyłu jak Heike Drechsler
Bo to pieprzę, mogą se gadać, że nie to samo
Choć zachwycali się solo przed rozpierdoloną sztamą
Jebać siano, wybieram jakość, dać za wygraną?
Nie pozwolę se skakać po głowie, nie jestem gamoń
Ricardo z gadką w chuj popapraną, ta muza tlenem
Droga mistrza, dwa zero dwadzieścia jeden!
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.