[Zwrotka 1]
A czym jest czas przy tym
Z czym przyszło się zmagać
Jestem kiepski, lecz sam siebie wyrażam
Gdy los się znów odgraża
Spójrz na ludzi
Ślad po nich łatwo zgubić
A błędów nie da się wykupić, proste
Gdy przed każdym posunięciem robisz odstęp
Nie twierdzę, że dorosłem
Do decyzji, by gadać za innych
Bo to wymaga precyzji w większym stopniu
A nie brakuje tych co reagują na świat, jak po opium
Widzisz gościu ten kraj na ogranych patentach?
Słyszysz ciche westchnienia po niespłaconych alimentach?
Tak przeznaczenie beszta w kręgach niższych
Chciałbym od drzwi od raju znaleźć wytrych
Rozpatrywać los swój w czasie przyszłym
Nie z dnia na dzień
Lecz wielu jest takich, co ode mnie pragną tego bardziej
Przegranych wszędzie znajdziesz
Bo to zwycięzców hektar
Marzeń, by tak jak oni mieszkać w toku zdarzeń
Sens ich spełniać bez ryzyka
Tym samym powietrzem oddychać
Za wysoko by unieść zmęczone życiem oko
Zerknąć na świat w którym jedyny problem to bogactwa
Też mam tak, że tracę chęci
Gdy los pędzi w stylu extreme
By dystans zwiększyć
Zero łaski, zero wzruszeń
Ja sam w tym znów się uczę
Uciec, by uniknąć wykluczeń nie da się
Czarno na białym co jeszcze
Przed przedsmak, że mogę przegrać
Widzę rozpacz od tak w ludzkich dolegliwościach
Kontrast miedzy bogactwem, a brakiem doznań
Miłości nie da się rozpoznać patrząc w taflę
W której odbiciu wszystko wygląda na łatwe
A czym jest czas przy tym
Z czym przyszło się zmagać
Jestem kiepski, lecz sam siebie wyrażam
Gdy los się znów odgraża
Spójrz na ludzi
Ślad po nich łatwo zgubić
A błędów nie da się wykupić, proste
Gdy przed każdym posunięciem robisz odstęp
Nie twierdzę, że dorosłem
Do decyzji, by gadać za innych
Bo to wymaga precyzji w większym stopniu
A nie brakuje tych co reagują na świat, jak po opium
Widzisz gościu ten kraj na ogranych patentach?
Słyszysz ciche westchnienia po niespłaconych alimentach?
Tak przeznaczenie beszta w kręgach niższych
Chciałbym od drzwi od raju znaleźć wytrych
Rozpatrywać los swój w czasie przyszłym
Nie z dnia na dzień
Lecz wielu jest takich, co ode mnie pragną tego bardziej
Przegranych wszędzie znajdziesz
Bo to zwycięzców hektar
Marzeń, by tak jak oni mieszkać w toku zdarzeń
Sens ich spełniać bez ryzyka
Tym samym powietrzem oddychać
Za wysoko by unieść zmęczone życiem oko
Zerknąć na świat w którym jedyny problem to bogactwa
Też mam tak, że tracę chęci
Gdy los pędzi w stylu extreme
By dystans zwiększyć
Zero łaski, zero wzruszeń
Ja sam w tym znów się uczę
Uciec, by uniknąć wykluczeń nie da się
Czarno na białym co jeszcze
Przed przedsmak, że mogę przegrać
Widzę rozpacz od tak w ludzkich dolegliwościach
Kontrast miedzy bogactwem, a brakiem doznań
Miłości nie da się rozpoznać patrząc w taflę
W której odbiciu wszystko wygląda na łatwe
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.