[Zwrotka 1]
Karmieni nadzieją przez skurwiały system
Jak nie zapłacę VAT'u, będę na czarnej liście
Jak mi nie zapłacą, to jak mam kurwa płacić
Jak każdy interes ma nam sie opłacić
Ziomal wczoraj grandził, delektował się skunem
A menele spod sklepu tytoń zwinęły w bibułę
Przejebał fortunę, tylko na same długi
Bo zanim ją przejebał, to już się zadłużył
Zadłużył się w kurwie, odpulał kolegów
Młody to był rocznik, fach na dużym przebiegu
Nic z niego nie wyszło, bo natury nie zmienisz
Łatwo wyrwać chwasta, trudniej go wyplenić
Jesteśmy osaczeni pesymistyczną myślą
Za chuja nie pomoże obcowanie z czystą
Duszę masz ognistą, w sumie Ci wystarczy
Zbuduj swą renomę jak agenci Tarczy
[Zwrotka 2]
Zmieniłeś tryb życia, telefon rzadko dzwoni
Kończysz z baletem, większość się odpierdoli
Zależy co wolisz, pełno ryji bez znaczenia
Każdy egoista, jak coś trzeba, to go nie ma
W sumie to pierdole, nie było tematu
Wystarczy, że obok mam prawdziwych przyjaciół
W drodze po marzenia to praktycznie na kolanach
W sumie droga po marzenia, to droga wariata
Często mnie oplata demon zwątpienia
Patrzę za plecy i zaczynam deceniać
Jaki pokonałem hektar, krok po kroku
Też wypiłem wannę wódy i wdupiłem pudło prochu
To na marginesie czuje znowu ciary
Motywacja do życia parchana wspomnieniami
Gdzieś tam w oddali z perspektywy czasu
Dziś wiem, że spokój to likwidator hałasu
Karmieni nadzieją przez skurwiały system
Jak nie zapłacę VAT'u, będę na czarnej liście
Jak mi nie zapłacą, to jak mam kurwa płacić
Jak każdy interes ma nam sie opłacić
Ziomal wczoraj grandził, delektował się skunem
A menele spod sklepu tytoń zwinęły w bibułę
Przejebał fortunę, tylko na same długi
Bo zanim ją przejebał, to już się zadłużył
Zadłużył się w kurwie, odpulał kolegów
Młody to był rocznik, fach na dużym przebiegu
Nic z niego nie wyszło, bo natury nie zmienisz
Łatwo wyrwać chwasta, trudniej go wyplenić
Jesteśmy osaczeni pesymistyczną myślą
Za chuja nie pomoże obcowanie z czystą
Duszę masz ognistą, w sumie Ci wystarczy
Zbuduj swą renomę jak agenci Tarczy
[Zwrotka 2]
Zmieniłeś tryb życia, telefon rzadko dzwoni
Kończysz z baletem, większość się odpierdoli
Zależy co wolisz, pełno ryji bez znaczenia
Każdy egoista, jak coś trzeba, to go nie ma
W sumie to pierdole, nie było tematu
Wystarczy, że obok mam prawdziwych przyjaciół
W drodze po marzenia to praktycznie na kolanach
W sumie droga po marzenia, to droga wariata
Często mnie oplata demon zwątpienia
Patrzę za plecy i zaczynam deceniać
Jaki pokonałem hektar, krok po kroku
Też wypiłem wannę wódy i wdupiłem pudło prochu
To na marginesie czuje znowu ciary
Motywacja do życia parchana wspomnieniami
Gdzieś tam w oddali z perspektywy czasu
Dziś wiem, że spokój to likwidator hałasu
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.