[Refren: Yung Adisz]
Alkoholik, walę z gwinta gin i tonic
Kac powoli, to ten moment, widzę, wizja się pierdoli
Serce stoi, starczy, nie syp więcej coli
Widzę tyle tych kolorów, chyba bomba, weszło molly
Jestem wavy, wavy
Trudno, już zacząłem, nie przestaję
Kurwa, to dwudniowy blackout, po raz drugi słońce wstaje
Moje ciało prosi żebym przestał, system się poddaje
Twarda bania, jestem bogiem, ja nie mogę wyjść na faję
[Zwrotka 1: Yung Adisz]
Dragi to mnie zjada, dragi to mnie zjada
Porwała mnie autostrada, recepta mną włada
Dragi to mnie zjada, dragi to mnie zjada
Porwała mnie autostrada, recepta mną włada
Każdy z was jest taki suchy, muszę uzupełnić płyny
Muszę zdobyć to co moje, oni nie znają przyczyny
Oni tylko widzą zło, poświęcenie i toksyny
Lecz niе widzą większej wizji, to, że jestеm ten jedyny
Nie będę mazgajem, stres zalewam toseiną
Zginę z satysfakcją, oni z dziurą w duszy zginą
Od każdego typa z dala jebie tu padliną
Po co być ziarenkiem, skoro możesz być rośliną?
[Refren: Yung Adisz]
Alkoholik, walę z gwinta gin i tonic
Kac powoli, to ten moment, widzę, wizja się pierdoli
Serce stoi, starczy, nie chcę więcej coli
Widzę tyle tych kolorów, chyba bomba, weszło molly
Jestem wavy, wavy
Trudno, już zacząłem, nie przestaję
Kurwa, to dwudniowy blackout, po raz drugi słońce wstaje
Moje ciało prosi żebym przestał, system się poddaje
Twarda bania, jestem bogiem, ja nie mogę wyjść na faję
Alkoholik, walę z gwinta gin i tonic
Kac powoli, to ten moment, widzę, wizja się pierdoli
Serce stoi, starczy, nie syp więcej coli
Widzę tyle tych kolorów, chyba bomba, weszło molly
Jestem wavy, wavy
Trudno, już zacząłem, nie przestaję
Kurwa, to dwudniowy blackout, po raz drugi słońce wstaje
Moje ciało prosi żebym przestał, system się poddaje
Twarda bania, jestem bogiem, ja nie mogę wyjść na faję
[Zwrotka 1: Yung Adisz]
Dragi to mnie zjada, dragi to mnie zjada
Porwała mnie autostrada, recepta mną włada
Dragi to mnie zjada, dragi to mnie zjada
Porwała mnie autostrada, recepta mną włada
Każdy z was jest taki suchy, muszę uzupełnić płyny
Muszę zdobyć to co moje, oni nie znają przyczyny
Oni tylko widzą zło, poświęcenie i toksyny
Lecz niе widzą większej wizji, to, że jestеm ten jedyny
Nie będę mazgajem, stres zalewam toseiną
Zginę z satysfakcją, oni z dziurą w duszy zginą
Od każdego typa z dala jebie tu padliną
Po co być ziarenkiem, skoro możesz być rośliną?
[Refren: Yung Adisz]
Alkoholik, walę z gwinta gin i tonic
Kac powoli, to ten moment, widzę, wizja się pierdoli
Serce stoi, starczy, nie chcę więcej coli
Widzę tyle tych kolorów, chyba bomba, weszło molly
Jestem wavy, wavy
Trudno, już zacząłem, nie przestaję
Kurwa, to dwudniowy blackout, po raz drugi słońce wstaje
Moje ciało prosi żebym przestał, system się poddaje
Twarda bania, jestem bogiem, ja nie mogę wyjść na faję
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.