[Intro]
A z kim byłeś w lesie?
Z mamą, i z Anią, i z Tobą. I ze mną byłeś
Dużo grzybów nazbierałeś?
Sześć!
[Zwrotka 1]
Cóż za pogoda, może pójdziemy na spacer, żono?
Złapać trochę słońca, podelektować się tych kwiatów wonią
Chętnie pooglądałabym w parku magnolię znów
Ale wstawiłam obiad, jak wrócisz będzie na stole już
Dobrze, zerwę Ci kwiatka czy coś, o piątej będę
Kiedyś wracałem o tej z pracy, dziś mam wolne wiecznie
Emertura? Od rutyny niemały skok, chciałbym mieć dom
W miejscu gdzie sezon na ryby jest cały rok
À propos ryb - pamiętam jak mój syn był narybkiem
W podstawówce pobliskiej i w liceum gdy z kumplem policję
Na wagarach poznali, gdy dopadła na służbie ich z piwkiem
Było to śmieszne, uczył się świetnie, miał duże ambicje
Gdy wrócił z Anglii po raz pierwszy, powiedział "Tato, słuchaj
Na lotnisku miałem siedem na miecha, to łatwa fucha
Jak tyle w kraju przed trzydziestką nie będę miał na życie to wracam tam za granicę"
I zrobił to tym, że na kartkach miliony nabazgrał liter
I może ma to po nas, bo z żoną za młodu
Śpiewaliśmy przy gitarach hity
Grałem na imprezach, on dziś gra gdzieś w Europie
Nawet już dziesiąty rok siedzi w Warszawie
Swoją drogą ciekawe co tam dziś on porabia
Żona dzwoni do niego gdy nostalgia ją dopada
I wszystko mi opowiada
Czas na obiad a on zawsze lubił pichcenie mamy
Szkoda, że dzisiaj nie zje z nami
A z kim byłeś w lesie?
Z mamą, i z Anią, i z Tobą. I ze mną byłeś
Dużo grzybów nazbierałeś?
Sześć!
[Zwrotka 1]
Cóż za pogoda, może pójdziemy na spacer, żono?
Złapać trochę słońca, podelektować się tych kwiatów wonią
Chętnie pooglądałabym w parku magnolię znów
Ale wstawiłam obiad, jak wrócisz będzie na stole już
Dobrze, zerwę Ci kwiatka czy coś, o piątej będę
Kiedyś wracałem o tej z pracy, dziś mam wolne wiecznie
Emertura? Od rutyny niemały skok, chciałbym mieć dom
W miejscu gdzie sezon na ryby jest cały rok
À propos ryb - pamiętam jak mój syn był narybkiem
W podstawówce pobliskiej i w liceum gdy z kumplem policję
Na wagarach poznali, gdy dopadła na służbie ich z piwkiem
Było to śmieszne, uczył się świetnie, miał duże ambicje
Gdy wrócił z Anglii po raz pierwszy, powiedział "Tato, słuchaj
Na lotnisku miałem siedem na miecha, to łatwa fucha
Jak tyle w kraju przed trzydziestką nie będę miał na życie to wracam tam za granicę"
I zrobił to tym, że na kartkach miliony nabazgrał liter
I może ma to po nas, bo z żoną za młodu
Śpiewaliśmy przy gitarach hity
Grałem na imprezach, on dziś gra gdzieś w Europie
Nawet już dziesiąty rok siedzi w Warszawie
Swoją drogą ciekawe co tam dziś on porabia
Żona dzwoni do niego gdy nostalgia ją dopada
I wszystko mi opowiada
Czas na obiad a on zawsze lubił pichcenie mamy
Szkoda, że dzisiaj nie zje z nami
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.