[Intro]
Dopóki jestem w grze...
Dopóki jestem w grze...
Dopóki jestem w grze, dopóki jestem w grze, dopóki jestem w grze...
Do końca od początku!
[Refren]
Dopóki jestem w grze, dopóty dobrze jest
Nawet jeśli tekst i bit potępi leszcz
Dopóki zapał mam, to w rap gram, to Wam dam
Nawet jeśli chłam wypełnia media (Znam!)
Kilka patentów na zburzenie fundamentu
Na strącenie z firmamentu tych kilku śmiesznych pionków
To mój rap dla ziomków, jeszcze żyję – w porządku!
Bo hip-hop będzie żył – do końca od początku!
[Zwrotka 1]
Wieczór, pracownia, jak co dnia hip-hop żywy
Rap tak prawdziwy, że aż boli – to Cię dziwi?
Że nie ma nic na niby, rap – muzyka żywa, widzisz
Każdy ruch na osiedlu, w klubie każdy dźwięk słyszysz
Siłę mam, wytrzymam – konsekwencją to nazywam
Ponownie się odzywam, dobrze wiesz – nie bez powodu
Nie sprawię Ci zawodu, gadka warta zachodu
Bass pierdzi z samochodu, gdy przejeżdżam blisko Ciebie
Świeży towar klepie, ja opuszczam wolno szyby
Bo ten syf nie jest na niby, robiłbym to, nawet gdyby
Nie było z tego grosza, gdyby znieśli mnie na noszach
Gdybyś dziś dała mi kosza, odeszła (Robiłbym to!)
Będzie przykro, jeśli tego nie docenisz lub przecenisz
Ty zajrzysz do kieszeni raperowi – cóż to zmieni?
My z rapem znieczuleni na obłudę (Pomówienia!)
W życiu se pozmieniał tak, jak chciał, więc do widzenia
Chcą mnie oceniać, chcą winić, chcą mnie zmieniać
Wkręcają się w temat, lecz nie czują go (Ściema!)
Mówić, że jest dobrze, jeśli tego dobra nie ma
Robić to, nie wierząc i pogrążać się w tych bredniach
Na ile mnie wyceniasz mój wydawco, mój fanie?
To przejebany temat jak życie przejebane
A ja widzę i słyszę więcej, niż bym tego pragnął
Gdybym wiedział, że warto, oddałbym ten rap za darmo
Wyjeżdżam z petardą, z gruntu zły – to nieprawdą
Nie bez powodu powtarzam – jestem, gram to!
Z SLU Gangu świr – masz to jak w banku
Że wyjdę z tej opresji praktycznie bez szwanku
I jak Kris o poranku, natchniony będę nawijał
W ciężkich czasach dla hip-hopu? To ja – przebita szyja!
Dopóki jestem w grze...
Dopóki jestem w grze...
Dopóki jestem w grze, dopóki jestem w grze, dopóki jestem w grze...
Do końca od początku!
[Refren]
Dopóki jestem w grze, dopóty dobrze jest
Nawet jeśli tekst i bit potępi leszcz
Dopóki zapał mam, to w rap gram, to Wam dam
Nawet jeśli chłam wypełnia media (Znam!)
Kilka patentów na zburzenie fundamentu
Na strącenie z firmamentu tych kilku śmiesznych pionków
To mój rap dla ziomków, jeszcze żyję – w porządku!
Bo hip-hop będzie żył – do końca od początku!
[Zwrotka 1]
Wieczór, pracownia, jak co dnia hip-hop żywy
Rap tak prawdziwy, że aż boli – to Cię dziwi?
Że nie ma nic na niby, rap – muzyka żywa, widzisz
Każdy ruch na osiedlu, w klubie każdy dźwięk słyszysz
Siłę mam, wytrzymam – konsekwencją to nazywam
Ponownie się odzywam, dobrze wiesz – nie bez powodu
Nie sprawię Ci zawodu, gadka warta zachodu
Bass pierdzi z samochodu, gdy przejeżdżam blisko Ciebie
Świeży towar klepie, ja opuszczam wolno szyby
Bo ten syf nie jest na niby, robiłbym to, nawet gdyby
Nie było z tego grosza, gdyby znieśli mnie na noszach
Gdybyś dziś dała mi kosza, odeszła (Robiłbym to!)
Będzie przykro, jeśli tego nie docenisz lub przecenisz
Ty zajrzysz do kieszeni raperowi – cóż to zmieni?
My z rapem znieczuleni na obłudę (Pomówienia!)
W życiu se pozmieniał tak, jak chciał, więc do widzenia
Chcą mnie oceniać, chcą winić, chcą mnie zmieniać
Wkręcają się w temat, lecz nie czują go (Ściema!)
Mówić, że jest dobrze, jeśli tego dobra nie ma
Robić to, nie wierząc i pogrążać się w tych bredniach
Na ile mnie wyceniasz mój wydawco, mój fanie?
To przejebany temat jak życie przejebane
A ja widzę i słyszę więcej, niż bym tego pragnął
Gdybym wiedział, że warto, oddałbym ten rap za darmo
Wyjeżdżam z petardą, z gruntu zły – to nieprawdą
Nie bez powodu powtarzam – jestem, gram to!
Z SLU Gangu świr – masz to jak w banku
Że wyjdę z tej opresji praktycznie bez szwanku
I jak Kris o poranku, natchniony będę nawijał
W ciężkich czasach dla hip-hopu? To ja – przebita szyja!
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.