[Intro]
Rodacy i rodaczki
Czworacy i czworaczki
Dość już tych kabaretów politycznych
Tych kawałów abstrakcyjnych
Tych sztuczek podejrzanych
Tych absurdalnych kojarzeń
I całego tego memłania!
[Zwrotka 1]
Było już przed północą, łóżko ciągnęło mnie jak magnes
Już się prawie kładłem, kiedy zadzwonił telefon nagle:
- Halo, słucham
- Cześć tu Kula, co robisz dziś wieczór?
- A nic...
- A to świetnie, jest impreza na Bezrzeczu
- U Ani?
- No jasne! Słuchaj, będę wozem
- A co to ma wspólnego z imprą?
- O dwunastej bądź pod Malinką, to Cię zawiozę
Uuu... kochany Kula!
Odłożyłem słuchawkę pewny, że dziś jeszcze będę hulać
Więc robiąc wszystko, by być już tam, a nie tutaj
Wybiegłem z chaty na śmierć zapominając o butach
"O kurcze! Do domu nie wrócę, by nie budzić matki
Dojdę w tym, co mam na nogach", a na nogach miałem klapki
Ale i tak mi to nie napędzało pietra
Wszak do miejsca ustawki miałem mniej niż ćwierć kilometra
Wierząc, że nic tam się beze mnie nie rozpocznie
Czekałem godzinę, w kapciach, bezowocnie
Lecz że noc mnie pcha do czynów heroicznych
Rzekłem: "Dojdę w klapkach!", więc, słuchaczu, powodzenia życz mi
Ten dystans przyćmiłby każdego, ale dla mnie to nic jest
Więc przedsięwziąłem ekspedycję
Rodacy i rodaczki
Czworacy i czworaczki
Dość już tych kabaretów politycznych
Tych kawałów abstrakcyjnych
Tych sztuczek podejrzanych
Tych absurdalnych kojarzeń
I całego tego memłania!
[Zwrotka 1]
Było już przed północą, łóżko ciągnęło mnie jak magnes
Już się prawie kładłem, kiedy zadzwonił telefon nagle:
- Halo, słucham
- Cześć tu Kula, co robisz dziś wieczór?
- A nic...
- A to świetnie, jest impreza na Bezrzeczu
- U Ani?
- No jasne! Słuchaj, będę wozem
- A co to ma wspólnego z imprą?
- O dwunastej bądź pod Malinką, to Cię zawiozę
Uuu... kochany Kula!
Odłożyłem słuchawkę pewny, że dziś jeszcze będę hulać
Więc robiąc wszystko, by być już tam, a nie tutaj
Wybiegłem z chaty na śmierć zapominając o butach
"O kurcze! Do domu nie wrócę, by nie budzić matki
Dojdę w tym, co mam na nogach", a na nogach miałem klapki
Ale i tak mi to nie napędzało pietra
Wszak do miejsca ustawki miałem mniej niż ćwierć kilometra
Wierząc, że nic tam się beze mnie nie rozpocznie
Czekałem godzinę, w kapciach, bezowocnie
Lecz że noc mnie pcha do czynów heroicznych
Rzekłem: "Dojdę w klapkach!", więc, słuchaczu, powodzenia życz mi
Ten dystans przyćmiłby każdego, ale dla mnie to nic jest
Więc przedsięwziąłem ekspedycję
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.