[Zwrotka 1]
Cześć wszystkim, mam na imię Jacek
Mam nową C-klasę i dwupoziomową chatę
Mam własną firmę, dobrze płatną pracę
A na jakby co mam bogatego tatę
Poznałem Agatę na baletach w mieście
Bywam tu często, nie widziałem jej wcześniej
Miała czerwoną kieckę, proste blond włosy
Była śliczna, czułem się z nią jakbym ożył
Miałem dosyć, chciałem stałego związku
Mimo niepowodzeń znalazłem go w końcu
Już po miesiącu zamieszkała u mnie
Nikt nie mógł przewidzieć tego, co się stało później
Byłem durniem, miałem w głowie zamęt
Nie mogłem odpuścić sobie przecież koleżanek
Lgną do mnie same młode cipki, ziom
To nie ja myślę chujem, to chuj myśli mną
Wciśnij stop, ostrzegał przyjaciel
Ględził, że kiedyś się przejadę na zdradzie
Mówił o Agacie, że może mi przysiąc
Ale słyszał, że jej babcia jest czarownicą
Heh, nie bądź cipą, nie ma czarownic
Sabaty, ropuchy i wywary z roślin
Mówisz to po złości, bo sam chcesz być z nią
Ty zawistny śmieciu, spierdalaj, won
Nie widziałem go od tamtej pory
Myślałem, że z zazdrości chce mnie poryć
Minął spory okres, chyba z rok
Szczęście wyślizgnęło mi się z rąk
Mój błąd, nie wylogowałem Fejsa
Agata weszła w rozmowy i zdjęcia
Cycki, cipki, ja w ich objęciach
Nagle runął obraz wrażliwego księcia
"Nie masz serca", powiedziała płacząc
"Kochanie, te kurwy już nic nie znaczą"
Z zaryczaną twarzą skrzywdzonego dziecka
Wzięła swoje rzeczy i po prostu uciekła
Była wściekła, w sumie się nie dziwię
Ale ostatecznie jest to wina tych dziwek
Usiadłem z Jim Bean'em, chciałem się spić
Zalałem się w trupa, nie pamiętam nic
Ktoś drzwi w nocy pomazał mi z zewnątrz
Trójkąt, kółko, chuj wie co to za ścierwo
Pełno dziwnych znaków, a na wycieraczce
Żółty proszek, śmierdzący w całej klatce
To na bank te jebane smarkacze
Powyrywam giry z dupy jak któregoś złapię
Sądziłem, że Agacie może kiedyś przejdzie
Lecz nie wiedziałem wtedy w jakim jestem błędzie
Cześć wszystkim, mam na imię Jacek
Mam nową C-klasę i dwupoziomową chatę
Mam własną firmę, dobrze płatną pracę
A na jakby co mam bogatego tatę
Poznałem Agatę na baletach w mieście
Bywam tu często, nie widziałem jej wcześniej
Miała czerwoną kieckę, proste blond włosy
Była śliczna, czułem się z nią jakbym ożył
Miałem dosyć, chciałem stałego związku
Mimo niepowodzeń znalazłem go w końcu
Już po miesiącu zamieszkała u mnie
Nikt nie mógł przewidzieć tego, co się stało później
Byłem durniem, miałem w głowie zamęt
Nie mogłem odpuścić sobie przecież koleżanek
Lgną do mnie same młode cipki, ziom
To nie ja myślę chujem, to chuj myśli mną
Wciśnij stop, ostrzegał przyjaciel
Ględził, że kiedyś się przejadę na zdradzie
Mówił o Agacie, że może mi przysiąc
Ale słyszał, że jej babcia jest czarownicą
Heh, nie bądź cipą, nie ma czarownic
Sabaty, ropuchy i wywary z roślin
Mówisz to po złości, bo sam chcesz być z nią
Ty zawistny śmieciu, spierdalaj, won
Nie widziałem go od tamtej pory
Myślałem, że z zazdrości chce mnie poryć
Minął spory okres, chyba z rok
Szczęście wyślizgnęło mi się z rąk
Mój błąd, nie wylogowałem Fejsa
Agata weszła w rozmowy i zdjęcia
Cycki, cipki, ja w ich objęciach
Nagle runął obraz wrażliwego księcia
"Nie masz serca", powiedziała płacząc
"Kochanie, te kurwy już nic nie znaczą"
Z zaryczaną twarzą skrzywdzonego dziecka
Wzięła swoje rzeczy i po prostu uciekła
Była wściekła, w sumie się nie dziwię
Ale ostatecznie jest to wina tych dziwek
Usiadłem z Jim Bean'em, chciałem się spić
Zalałem się w trupa, nie pamiętam nic
Ktoś drzwi w nocy pomazał mi z zewnątrz
Trójkąt, kółko, chuj wie co to za ścierwo
Pełno dziwnych znaków, a na wycieraczce
Żółty proszek, śmierdzący w całej klatce
To na bank te jebane smarkacze
Powyrywam giry z dupy jak któregoś złapię
Sądziłem, że Agacie może kiedyś przejdzie
Lecz nie wiedziałem wtedy w jakim jestem błędzie
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.