[Zwrotka 1: Rahim]
Ciii, mój skarbie, utknąłem na farmie zmartwień
Wysyłam przeciwko nim armię
Nim skończą z żywotem swym marnie
Niech utoną w czerwonej farbie
Lub spłoną żywcem w pogardzie
Na pomoc, walczę ofiarnie o honor
Nawet w najgorszej traumie
Ciało zanurzone zostało w wannie pełnej soli
Dolicz ostrzeżenie, ostrze namawia: "Poliż mnie powoli"
Niepostrzeżenie żyły pulsują, przytakują mimo woli
To nie boli, koniec kontroli, skronie bez aureoli atoli
Przecudowna poświata, latam jak Aiden w zaświatach
Ja tam szukam brata, zostawiam wam tu surogata
Na schore schizmy atak, odbiorę nowe blizny w ratach
Po stygmatach egzorcyzmy, status persona non grata
Powstaje dezyderata na apreritif
To nie Hello Kitty, raczej Paranormal Activity meeting
Ja to Ty, czyli ja to my - fatality
Czas na prosperity a nie veni, vidi bez vici
[Zwrotka 2: Pih]
Czy tak wygląda koniec? Krew na tronie, ten świat to oszustwo
Ktoś zamieszkuje moją głowę, skronie - oddziela nas weneckie lustro
Szklana tafla kłamstw, podskórny strach, perwersyjna bliskość
Nie tylko w snach "Pih musi zginąć" - syczę z nienawiścią
Grzech zapijam dyktą, po omacku szukam brzytwą na ciele chipów
Skok w mrok z klifu, ten tyfus, esencję zła wyciągnę siłą z niebytu
W dzień mdły jak czystości kwiat, ekskursja do ludzkiej duszy dna
W oczach szaleństwa piach, krwawa łza, człowiek, który zagryzł psa
Prosto przez pole twarz tnących traw, Boże zbaw
Dostąpię blasku łask, ucichnie wrzask, chcę żyć w spokoju
Życie to klatka, świat czterech ścian tu zwierzę do uboju
Duszę się, astma, więzień obrazu ram - smak terroru
I kiedy mnie uwolnisz, przyjmę to z pokorą
Dam zgasnąć neuronom, opadną jak płatki róż
Życie mnie męczy, wanna gorącej wody
Z kompletem noży, kładę się w ciszy do snu
Ciii, mój skarbie, utknąłem na farmie zmartwień
Wysyłam przeciwko nim armię
Nim skończą z żywotem swym marnie
Niech utoną w czerwonej farbie
Lub spłoną żywcem w pogardzie
Na pomoc, walczę ofiarnie o honor
Nawet w najgorszej traumie
Ciało zanurzone zostało w wannie pełnej soli
Dolicz ostrzeżenie, ostrze namawia: "Poliż mnie powoli"
Niepostrzeżenie żyły pulsują, przytakują mimo woli
To nie boli, koniec kontroli, skronie bez aureoli atoli
Przecudowna poświata, latam jak Aiden w zaświatach
Ja tam szukam brata, zostawiam wam tu surogata
Na schore schizmy atak, odbiorę nowe blizny w ratach
Po stygmatach egzorcyzmy, status persona non grata
Powstaje dezyderata na apreritif
To nie Hello Kitty, raczej Paranormal Activity meeting
Ja to Ty, czyli ja to my - fatality
Czas na prosperity a nie veni, vidi bez vici
[Zwrotka 2: Pih]
Czy tak wygląda koniec? Krew na tronie, ten świat to oszustwo
Ktoś zamieszkuje moją głowę, skronie - oddziela nas weneckie lustro
Szklana tafla kłamstw, podskórny strach, perwersyjna bliskość
Nie tylko w snach "Pih musi zginąć" - syczę z nienawiścią
Grzech zapijam dyktą, po omacku szukam brzytwą na ciele chipów
Skok w mrok z klifu, ten tyfus, esencję zła wyciągnę siłą z niebytu
W dzień mdły jak czystości kwiat, ekskursja do ludzkiej duszy dna
W oczach szaleństwa piach, krwawa łza, człowiek, który zagryzł psa
Prosto przez pole twarz tnących traw, Boże zbaw
Dostąpię blasku łask, ucichnie wrzask, chcę żyć w spokoju
Życie to klatka, świat czterech ścian tu zwierzę do uboju
Duszę się, astma, więzień obrazu ram - smak terroru
I kiedy mnie uwolnisz, przyjmę to z pokorą
Dam zgasnąć neuronom, opadną jak płatki róż
Życie mnie męczy, wanna gorącej wody
Z kompletem noży, kładę się w ciszy do snu
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.