[Intro]
Tego, co cenne, w gębie nie chowam
Jak myśl ucierpi, to siebie ukaram
I nikt nigdy ciebie tak mocno nie kochał
Już nigdy nie będę samotny jak Kaavan, Kaavan
[Refren]
Ulice to zoo, a ludzie to zło, a samotny słoń czekał i płakał
Ja czuję się dzisiaj dokładnie jak on, nigdy już nie chcę czuć tego co Kaavan
Nie będę błagał i ganiał za losem, ty z mojego stada jedyna samica
Ja tylko pragnę, by dotknąć cię nosem, upadnę jak stracę mój powód do życia
Ulice to zoo, a ludzie to zło, a samotny słoń czekał i płakał
Ja czuję się dzisiaj dokładnie jak on, nigdy już nie chcę czuć tego co Kaavan
Nie będę błagał i ganiał za losem, ty z mojego stada jedyna samica
Ja tylko pragnę, by dotknąć cię nosem, upadnę jak stracę mój powód do życia
[Zwrotka 1: Intruz]
Jak trzeba, ukradnę i tobie przyniosę
Ludzie nam krzywdę wyrządzą na pewno
I nawet sam idąc ponurym poboczem
Nie zboczę, dopóki nie staniesz przede mną
Samotne noce i smutne poranki
Uszy oklapnięte, uspali jej oddech
On stoi i płacze nad ciałem wybranki
A kto ją ruszy to dostanie w trąbę
Boli jak diabli, wszystko się wali
Oby nie zdołali nas nigdy rozdzielić
Każdy samotnik co jest między nami
To twardziel, jeśli umiał się tym podzielić
Chcę cieszyć się z wami, ale mi mija
Bo walczę z myślami, gdzie wy jesteście?
Na ucho nadepnij, to będą zdeptani
Bo odebrali mi największe szczęście
Tego, co cenne, w gębie nie chowam
Jak myśl ucierpi, to siebie ukaram
I nikt nigdy ciebie tak mocno nie kochał
Już nigdy nie będę samotny jak Kaavan, Kaavan
[Refren]
Ulice to zoo, a ludzie to zło, a samotny słoń czekał i płakał
Ja czuję się dzisiaj dokładnie jak on, nigdy już nie chcę czuć tego co Kaavan
Nie będę błagał i ganiał za losem, ty z mojego stada jedyna samica
Ja tylko pragnę, by dotknąć cię nosem, upadnę jak stracę mój powód do życia
Ulice to zoo, a ludzie to zło, a samotny słoń czekał i płakał
Ja czuję się dzisiaj dokładnie jak on, nigdy już nie chcę czuć tego co Kaavan
Nie będę błagał i ganiał za losem, ty z mojego stada jedyna samica
Ja tylko pragnę, by dotknąć cię nosem, upadnę jak stracę mój powód do życia
[Zwrotka 1: Intruz]
Jak trzeba, ukradnę i tobie przyniosę
Ludzie nam krzywdę wyrządzą na pewno
I nawet sam idąc ponurym poboczem
Nie zboczę, dopóki nie staniesz przede mną
Samotne noce i smutne poranki
Uszy oklapnięte, uspali jej oddech
On stoi i płacze nad ciałem wybranki
A kto ją ruszy to dostanie w trąbę
Boli jak diabli, wszystko się wali
Oby nie zdołali nas nigdy rozdzielić
Każdy samotnik co jest między nami
To twardziel, jeśli umiał się tym podzielić
Chcę cieszyć się z wami, ale mi mija
Bo walczę z myślami, gdzie wy jesteście?
Na ucho nadepnij, to będą zdeptani
Bo odebrali mi największe szczęście
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.