Jeszcze z pierwszą wiosny dobą
Jam odbieżał w obce światy,
Pląsy dziecka poza sobą
Rzucił z progiem ojców chaty.
Rzucił mienie, dział rodzinny,
I w duszy z wiarą radosną,
W ręku z kijem - gdzieś - w świat inny
Pogoniłem za swą wiosną.
Bo mię wabił głos nadziei.
Wiara jakby słowem mglistym:
Bież! wołała - w ślad kolei
Za tym słońcem promienistym.
Do bram złotych zdążaj śmiało!
A gdy dojdziesz, wnijdź w podwoje:
Tam niebo na wieczność całą
Znieśmiertelni ziemskość twoję! -
Biegłem wieczór, biegłem świtem,
Nie spocząłem ni na chwilę;
Lecz mi zawsze było skrytem,
Com tak szukał, pragnął tyle.
Góry bieg mi tamowały,
Potok stawał mi na drodze:
Ścieżyną pnę się na skały
Lub po kładce toń przechodzę.
Jam odbieżał w obce światy,
Pląsy dziecka poza sobą
Rzucił z progiem ojców chaty.
Rzucił mienie, dział rodzinny,
I w duszy z wiarą radosną,
W ręku z kijem - gdzieś - w świat inny
Pogoniłem za swą wiosną.
Bo mię wabił głos nadziei.
Wiara jakby słowem mglistym:
Bież! wołała - w ślad kolei
Za tym słońcem promienistym.
Do bram złotych zdążaj śmiało!
A gdy dojdziesz, wnijdź w podwoje:
Tam niebo na wieczność całą
Znieśmiertelni ziemskość twoję! -
Biegłem wieczór, biegłem świtem,
Nie spocząłem ni na chwilę;
Lecz mi zawsze było skrytem,
Com tak szukał, pragnął tyle.
Góry bieg mi tamowały,
Potok stawał mi na drodze:
Ścieżyną pnę się na skały
Lub po kładce toń przechodzę.
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.