[Zwrotka 1: Rogal DDL]
Zimna ulica, podkrążone lica
Każda granica już tu dawno temu
Została przebita jak błona dziewicza
Bo kurwica w oczach na brzdęk PLN-ów
Tu zmowa w milczeniu, tu płacz w sławy cieniu
Tu kurwa Sodoma jest i Gomora
Tu niepewność pewna jest jak pewność, że niepewność, kurwa mać, to jej największa zmora
Ale nie pora na nią jest tu od razu
Mimo, że kurwa za każdym razem
Oznacza to samo, bez wyjścia labirynt
Jebany farmazon pustego przekazu
Bo jak byś miał ująć to, co dziś wiesz
Do tego kurwa, za co tu jesz
Innych cytujesz, prawdę tuszujesz, konfabulujesz
Zdjęcia kadrujesz, wklejasz na Insta
Jak do nosa pierdoloną dwóje
Banknot rolujesz, się koncentrujesz
Zbierasz myśli i odwyki planujesz
Ale gdy wstajesz rano już lepiej się czujesz
Odpalasz szlugę i noc dementujesz
Przytulasz ją czule, naprawdę kochasz
Jednak gdy kłamiesz i tak nic nie czujesz
[Zwrotka 2: Grzybek LD]
Przegrałeś sprawę, poszarpany humor przez to
Schudłeś 10 kilo i wyglądasz już jak dziecko
Fart opuścił planszę, kradniesz co popadnie
Człowiek nie maszyna, czasem przypierdoli w klamkę
Od podstaw znam jazdę, lecz pouczać cię nie będę
Bo nawet w środku roku słyszałem kolędę
Wkurwia mnie to udawanie, kozaczenie w teledyskach
Jak z ryja widać to, że was można tylko pizgać
Rap ma prawdą tryskać i rozpierdalać beret
A te kwiczące rury tylko zaśmiecają teren
Chore rzeczy, chore czasy, nie ma co, zapinaj pasy
Klepią cię po plecach, jak cię nie ma leją kwasy
Więc won przydupasy, siema mówię tylko kumplom
Co pójdą ze mną nawet jak mnie inni wkurwią
A jak otuchy trzeba, wierzę w tych, co życie sieka
Jak maczetą w bramie mogą ci zajebać plecak
Zacznij robić swoje i się więcej nie maż, ta
(Siema) wszystkim dobrym mordom pozdrowienia
Zimna ulica, podkrążone lica
Każda granica już tu dawno temu
Została przebita jak błona dziewicza
Bo kurwica w oczach na brzdęk PLN-ów
Tu zmowa w milczeniu, tu płacz w sławy cieniu
Tu kurwa Sodoma jest i Gomora
Tu niepewność pewna jest jak pewność, że niepewność, kurwa mać, to jej największa zmora
Ale nie pora na nią jest tu od razu
Mimo, że kurwa za każdym razem
Oznacza to samo, bez wyjścia labirynt
Jebany farmazon pustego przekazu
Bo jak byś miał ująć to, co dziś wiesz
Do tego kurwa, za co tu jesz
Innych cytujesz, prawdę tuszujesz, konfabulujesz
Zdjęcia kadrujesz, wklejasz na Insta
Jak do nosa pierdoloną dwóje
Banknot rolujesz, się koncentrujesz
Zbierasz myśli i odwyki planujesz
Ale gdy wstajesz rano już lepiej się czujesz
Odpalasz szlugę i noc dementujesz
Przytulasz ją czule, naprawdę kochasz
Jednak gdy kłamiesz i tak nic nie czujesz
[Zwrotka 2: Grzybek LD]
Przegrałeś sprawę, poszarpany humor przez to
Schudłeś 10 kilo i wyglądasz już jak dziecko
Fart opuścił planszę, kradniesz co popadnie
Człowiek nie maszyna, czasem przypierdoli w klamkę
Od podstaw znam jazdę, lecz pouczać cię nie będę
Bo nawet w środku roku słyszałem kolędę
Wkurwia mnie to udawanie, kozaczenie w teledyskach
Jak z ryja widać to, że was można tylko pizgać
Rap ma prawdą tryskać i rozpierdalać beret
A te kwiczące rury tylko zaśmiecają teren
Chore rzeczy, chore czasy, nie ma co, zapinaj pasy
Klepią cię po plecach, jak cię nie ma leją kwasy
Więc won przydupasy, siema mówię tylko kumplom
Co pójdą ze mną nawet jak mnie inni wkurwią
A jak otuchy trzeba, wierzę w tych, co życie sieka
Jak maczetą w bramie mogą ci zajebać plecak
Zacznij robić swoje i się więcej nie maż, ta
(Siema) wszystkim dobrym mordom pozdrowienia
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.