[Intro: Bonus RPK]
Historia mego życia, artysta kombinator
Bonus RPK (RPK), właśnie tak dzieciaku
2010, elo!
[Zwrotka 1: Bonus RPK]
W ostatnim czasie sprawy nabrały obrotu
W głowie myśli tylko jak najdalej od kłopotów
Pieniądze są tam, gdzie jest dużo bloków, ludzi
Centrum Polski, WWA, spróbuj się tu nie pogubić
Gdzie człowiek zapierdala jak maszyna, a czas leci
Podwórka spustoszały, przed monitorami dzieci
Wskazówka się przesuwa, to już nie to, co w pamięci
Nieważne jakie czasy, ważne, że biznes się kręci
Pierwsze dwanaście lat wychowałem się na Woli
Wieżowiec 82 patronatem patologii
Zawsze byłem sam, bo prócz mamy w domu pusto
Szacunek do niej mam, dziś rozumiem rzeczy mnóstwo
Klatka, podwórko tam pierwsze znajomości
Kołowaliśmy flotę na szlugi i słodkości
Aż w końcu nadeszła pora skuna, mocnej zajawki
Kolejne wydatki na farby mieszanki
Na wszystko trzeba mieć, ale co jak hajsu nie ma?
Chciałem deskorolkę i w skateshopie się ubierać
Pisać dobre zwroty tak jak Ci raperzy
Których płyty i kasety nie schodziły z wieży
Kupowane na Koronie i bazarku, na Ulrychowie
Hip-Hop, Hip-Hop zawsze tylko miałem w głowie
99' rok, 2000, w pogoni za tym słońcem
Pierwsze fanty z Tesco, nie pieniądze
Gdzie 155 miało drugi koniec
Jeździliśmy autobusem coś zajebać sobie
To początek kombinacji, która weszła w krwiobieg
Ta adrenalina, nie do opisania człowiek
Historia mego życia, artysta kombinator
Bonus RPK (RPK), właśnie tak dzieciaku
2010, elo!
[Zwrotka 1: Bonus RPK]
W ostatnim czasie sprawy nabrały obrotu
W głowie myśli tylko jak najdalej od kłopotów
Pieniądze są tam, gdzie jest dużo bloków, ludzi
Centrum Polski, WWA, spróbuj się tu nie pogubić
Gdzie człowiek zapierdala jak maszyna, a czas leci
Podwórka spustoszały, przed monitorami dzieci
Wskazówka się przesuwa, to już nie to, co w pamięci
Nieważne jakie czasy, ważne, że biznes się kręci
Pierwsze dwanaście lat wychowałem się na Woli
Wieżowiec 82 patronatem patologii
Zawsze byłem sam, bo prócz mamy w domu pusto
Szacunek do niej mam, dziś rozumiem rzeczy mnóstwo
Klatka, podwórko tam pierwsze znajomości
Kołowaliśmy flotę na szlugi i słodkości
Aż w końcu nadeszła pora skuna, mocnej zajawki
Kolejne wydatki na farby mieszanki
Na wszystko trzeba mieć, ale co jak hajsu nie ma?
Chciałem deskorolkę i w skateshopie się ubierać
Pisać dobre zwroty tak jak Ci raperzy
Których płyty i kasety nie schodziły z wieży
Kupowane na Koronie i bazarku, na Ulrychowie
Hip-Hop, Hip-Hop zawsze tylko miałem w głowie
99' rok, 2000, w pogoni za tym słońcem
Pierwsze fanty z Tesco, nie pieniądze
Gdzie 155 miało drugi koniec
Jeździliśmy autobusem coś zajebać sobie
To początek kombinacji, która weszła w krwiobieg
Ta adrenalina, nie do opisania człowiek
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.