[Refren]
Nie można palić w tym miejscu
Ale czuję to w powietrzu, cóż
To mi leczy dziurę w sercu
I nie mam do tego nerwów już
Ale znamy to od pierwszych stów
No i mamy to, czego tak potrzebują
Pytają się czy chcę wersów
To jak zapytać lekarzy jak się czują
Dookoła ludzie nadal lamentują
A ja wyjdę bo ten klub mi łapie kulą
I nie ustałbym tu gdyby nie jej urok, ona kuma
[Zwrotka]
I w głośniku na pozór dźwięki
Całe życie spod mojej ręki
Idę tam gdzie głowa pędzi
Ziomy coś se poprzysięgli
Nic nie mamy, z Bostonu święci
Robię to, no bo po co zrzędzić
Nie, nie robię nic pod weekendzik
Nie, nie robię nic pod weekendzik
Jutro dalej mogę kręcić
Zrób krok od mojej pengi
Od pretensji się w głowie kręci
Łatam serce powoli, dzięki
Poza domem rok mogę spędzić
Wszyscy dookoła chcą być wielcy
Wszyscy dookoła kłują dźwięki
Wszyscy dookoła chcą mieć pewnik
Nie można palić w tym miejscu
Ale czuję to w powietrzu, cóż
To mi leczy dziurę w sercu
I nie mam do tego nerwów już
Ale znamy to od pierwszych stów
No i mamy to, czego tak potrzebują
Pytają się czy chcę wersów
To jak zapytać lekarzy jak się czują
Dookoła ludzie nadal lamentują
A ja wyjdę bo ten klub mi łapie kulą
I nie ustałbym tu gdyby nie jej urok, ona kuma
[Zwrotka]
I w głośniku na pozór dźwięki
Całe życie spod mojej ręki
Idę tam gdzie głowa pędzi
Ziomy coś se poprzysięgli
Nic nie mamy, z Bostonu święci
Robię to, no bo po co zrzędzić
Nie, nie robię nic pod weekendzik
Nie, nie robię nic pod weekendzik
Jutro dalej mogę kręcić
Zrób krok od mojej pengi
Od pretensji się w głowie kręci
Łatam serce powoli, dzięki
Poza domem rok mogę spędzić
Wszyscy dookoła chcą być wielcy
Wszyscy dookoła kłują dźwięki
Wszyscy dookoła chcą mieć pewnik
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.