0
PLATINI - Miszel
0 0

PLATINI Miszel

PLATINI - Miszel
[Zwrotka]
Otwieram oczy, bo nie śpię
Czuję, że coś mi ucieknie
Biorę na klatę pretensje
Za pensję żyje się wdzięcznie
Bo nie potrafię żyć wdziękiem
Żyję tym dźwiękiem codziennie
Na końcu drogi zatęsknię
Teraz nie mogę już więcej
Terapię zawijam w ten papier i papier zabieram, i znikam; Houdini
Ludzie zwracają uwagę na twarze i honor, bo też nie wierzyli
I tonę powoli z myślami
Czasem na fali jak młody Titanic
Czasami na bani mam kurwa tsunami, i pomóż mi Boże czasami
A czasem już pierdolę modłę
Robisz co modne - to dla mnie jest podłe
Dzięki muzyce dorosłem, niebieskie pliki przywiozłеm
Funt - nie chodzi o forsę
Bunt, bo życie chcę godne
Orzеł jest na moim godle
Pozdrawiam całą Ligotę, sprawa jest wagi państwowej
Nie chodzi o comeback
Bo kurwa ja nie mam gdzie wracać
Ciągle po drodze pokory, mam potencjał spory
I za to szczególnie przepraszam
Najlepszą obroną atak
Ręce do góry, to napad
Proszę mi życie oddawać, bo biorę co moje, nie wracam
Bo nie chcę już tam nigdy wracać
I za to, że tak zapierdalam nie chciałem was nigdy przepraszać
Na rozjebanie mam rabat, raban jak rasowy, trapowy szaman
Jak akrobata ta scena mi lata, i wyjebane w wasze bla-bla
Ostry jak katana Jacka, dyktatura jak u Jarka
Życie chcę bajka, nie stragan
Nie sprzedam skóry jak Saint Laurent
Miszel to traper, nie szmata
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?