[Zwrotka 1: Eldo]
Mówię ci, każdy z nas szuka spokoju
Gdzieś w głębi każdy chce być daleko od kłopotów
Lecz wielu woli na skróty, gdzieś na łatwiznę
Na przypał, na kredyt biorąc sobie życie
Lecz pomyśl, nim będzie za późno, by się połapać
Nie ma takich kredytów, których nie trzeba spłacać
Szybka, łatwa kasa, wozić każdy chce się szumnie
Nie rozumiem tego, praca rządzi wszystkim wokół mnie
Obowiązki, lecz na spoko znajdę chwile
Gdy inni pędzą, znajdę moment, by pomyśleć
Za mało czasu, a u mnie życie spontaniczne
Stojąc z boku, gdy peleton chce pędzić szybciej
Szukając szczęścia w zwykłych momentach
Nie masz czasu pomyśleć, nie widzisz chwil piękna
Nic nie widzisz w tej o banały walce
Pędzisz, ale cały świat ucieka ci przez palce
A ja chcę stać, by wiatr mi twarz smagał
Przegapiania chwil nie ma w moich planach
Od rana spokój, od rana świat przez pryzmat otwartych oczu
Pewne, trzeźwe spojrzenie, nie to z billboardów
Rzeczywistość, ja spędzę swoje życie myśląc
[Zwrotka 2: Pezet]
Patrzysz, obserwujesz, cały świat masz w garści
A za chwilę na nic nie masz gwarancji
Tracisz kolejne szanse, beztrosko
Nie ma czasu, by pomyśleć, wciąż gonisz za młodością
Coraz starszy, spontanicznie gubisz ostrość, wspomnień kalejdoskop
Kłóci się z teraźniejszością, żyjesz w innym rytmie
Bo coś przestało istnieć
Tyle czasu, a teraz już nic nie wyniknie
Jak zwykle zapomniałem się zastanowić, odwykłem od obrazu
W którym nie wszystko mam od razu
Nikłe szanse; czy widzę egoistę, gdy w lustro patrzę?
Nie jestem bez winy, więc rymami płaczę
Lecz czy płaczą inni, czy tak jak ja tracą siły
Nie żałują, bo nie chcą, czują się nieomylni
Iść lepszą drogą to gubić przeszłość
Pieprzyć dane słowo, brać przeciętność umysłową
Jako bycie sobą, przyjdzie czas, gdy się zastanowią...
Mówię ci, każdy z nas szuka spokoju
Gdzieś w głębi każdy chce być daleko od kłopotów
Lecz wielu woli na skróty, gdzieś na łatwiznę
Na przypał, na kredyt biorąc sobie życie
Lecz pomyśl, nim będzie za późno, by się połapać
Nie ma takich kredytów, których nie trzeba spłacać
Szybka, łatwa kasa, wozić każdy chce się szumnie
Nie rozumiem tego, praca rządzi wszystkim wokół mnie
Obowiązki, lecz na spoko znajdę chwile
Gdy inni pędzą, znajdę moment, by pomyśleć
Za mało czasu, a u mnie życie spontaniczne
Stojąc z boku, gdy peleton chce pędzić szybciej
Szukając szczęścia w zwykłych momentach
Nie masz czasu pomyśleć, nie widzisz chwil piękna
Nic nie widzisz w tej o banały walce
Pędzisz, ale cały świat ucieka ci przez palce
A ja chcę stać, by wiatr mi twarz smagał
Przegapiania chwil nie ma w moich planach
Od rana spokój, od rana świat przez pryzmat otwartych oczu
Pewne, trzeźwe spojrzenie, nie to z billboardów
Rzeczywistość, ja spędzę swoje życie myśląc
[Zwrotka 2: Pezet]
Patrzysz, obserwujesz, cały świat masz w garści
A za chwilę na nic nie masz gwarancji
Tracisz kolejne szanse, beztrosko
Nie ma czasu, by pomyśleć, wciąż gonisz za młodością
Coraz starszy, spontanicznie gubisz ostrość, wspomnień kalejdoskop
Kłóci się z teraźniejszością, żyjesz w innym rytmie
Bo coś przestało istnieć
Tyle czasu, a teraz już nic nie wyniknie
Jak zwykle zapomniałem się zastanowić, odwykłem od obrazu
W którym nie wszystko mam od razu
Nikłe szanse; czy widzę egoistę, gdy w lustro patrzę?
Nie jestem bez winy, więc rymami płaczę
Lecz czy płaczą inni, czy tak jak ja tracą siły
Nie żałują, bo nie chcą, czują się nieomylni
Iść lepszą drogą to gubić przeszłość
Pieprzyć dane słowo, brać przeciętność umysłową
Jako bycie sobą, przyjdzie czas, gdy się zastanowią...
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.