[Intro]
Bąbel, muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie...
Muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie...
[Refren]
Bąbel, muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie i rozmienia mnie na drobne drobinki cząstek
Oddech powietrzem, co niesie mnie bezwonnie
Ale moje nozdrze czuje w nim zapach wspomnień
Oddech - muszę złapać, muszę złapać
Oddech - potem odegram swój roleplay
Ale najpierw złapię oddech, ja, ja, ja
[Zwrotka 1]
Wdech, wydech, znowu gdzieś idę, na pohybel tym, co patrzą z boku
Przez szybę ten deszcz bije, niech ostudzi i da mi spokój
Wdech, wydech, repeat jak delay, może ból minie, jak zakopię topór?
Gdzieś w tyle chcą wbić sztylet, ale w to wbiję teraz full focus
Przez chwilę być motylem, leć, choć tyle tych spraw w toku
Na tysiąc pierwszy problem idę te tysiąc kroków
Mijam te zapomniane parki, w nich zakochane parki
A ja zabiłem swoją Laurę, jak Kartky
Jak mam się zaprzyjaźnić, skoro ból przy jaźni?
Bąbel, nie musisz mówić nic, tylko przytaknij
Dobry wieczór, znowu frunę w górę w taki chłodny wieczór
Kilkanaście centymetrów ponad ludzi tłumem na bezdechu
Leczę strumień swoich lęków pod tytułem Dziury gdzieś tu
Szukam kształtów tam, gdzie nie ma tekstur
Czasu, w którym rządzi przestój, drogi, gdzie nie ma zakrętu, ziom
Się wali w deklu od tych sentymentów, yo
Bąbel, muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie...
Muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie...
[Refren]
Bąbel, muszę wziąć oddech, będzie dobrze, zrobić odwet klątwie
Co w dół ciągnie i rozmienia mnie na drobne drobinki cząstek
Oddech powietrzem, co niesie mnie bezwonnie
Ale moje nozdrze czuje w nim zapach wspomnień
Oddech - muszę złapać, muszę złapać
Oddech - potem odegram swój roleplay
Ale najpierw złapię oddech, ja, ja, ja
[Zwrotka 1]
Wdech, wydech, znowu gdzieś idę, na pohybel tym, co patrzą z boku
Przez szybę ten deszcz bije, niech ostudzi i da mi spokój
Wdech, wydech, repeat jak delay, może ból minie, jak zakopię topór?
Gdzieś w tyle chcą wbić sztylet, ale w to wbiję teraz full focus
Przez chwilę być motylem, leć, choć tyle tych spraw w toku
Na tysiąc pierwszy problem idę te tysiąc kroków
Mijam te zapomniane parki, w nich zakochane parki
A ja zabiłem swoją Laurę, jak Kartky
Jak mam się zaprzyjaźnić, skoro ból przy jaźni?
Bąbel, nie musisz mówić nic, tylko przytaknij
Dobry wieczór, znowu frunę w górę w taki chłodny wieczór
Kilkanaście centymetrów ponad ludzi tłumem na bezdechu
Leczę strumień swoich lęków pod tytułem Dziury gdzieś tu
Szukam kształtów tam, gdzie nie ma tekstur
Czasu, w którym rządzi przestój, drogi, gdzie nie ma zakrętu, ziom
Się wali w deklu od tych sentymentów, yo
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.