[Zwrotka 1: VNM]
Jak miałem piętnaście lat, ziomek w szerokich spodniach zabrał mnie na Hip-Hop bibę
W ciemnej spelunie stoi typek z piwem
I do majka pluje na bit
A gromada typów na ławkach banią wtóruje mu w rytm, myślę: "muszę być nim!"
Ten jeden moment zdefiniował całe moje życie, znasz moją ksywę
Wciąż czuję ciary, kiedy wjeżdżam se Triolą w bit, ej
Flow wypierdala main w maliny pod osłoną zimnej
Nocy, potem go szamię jak malinowy cheesecake
Przy mnie na tracku są jak z tatą na rowerku
Moja bania pracuje szybko jak po Adidasie na lusterku
To V, bez koki, lame oczy jak pięć złotych
Widzi już, że mylnie mnie uogólnił, tak jak stereotyp
[Zwrotka 2: Te-Tris]
Wychodzę od terapeutki, o dwie stówy lżejszy
Trochę wczorajszy, ale w chuj bardziej jutrzejszy
Nie pierwszy i nie ostatni, co znalazł się w dziwnym miejscu
Nie znam się na lewitacji, ale coś wisi w powietrzu
(Oh my god, oh my god
Oh my god, oh my god)
Otwieram oczy, nowe kroki, byle nie odpuścić
To w sumie tyle, jeśli chodzi o pobudki
Moje konto jak reszta, ciągle przybywa trochę nowych zer
Czytam te ksera, jakbym w oczach nosił OCR
Wiem, co nadejdzie, to jak Wielki Czwartek
Choć to gówno nie jest nawet takiej rezurekcji warte
Gram ze swoimi, bo z nimi wcale nie muszę
Od chowanego w sejfach, do ciuciubabki z fiskusem
Je touche de bois - powiedz całej grze
Że to, co rodzą w bólach, ja wykluwam z Fabergé
Jak miałem piętnaście lat, ziomek w szerokich spodniach zabrał mnie na Hip-Hop bibę
W ciemnej spelunie stoi typek z piwem
I do majka pluje na bit
A gromada typów na ławkach banią wtóruje mu w rytm, myślę: "muszę być nim!"
Ten jeden moment zdefiniował całe moje życie, znasz moją ksywę
Wciąż czuję ciary, kiedy wjeżdżam se Triolą w bit, ej
Flow wypierdala main w maliny pod osłoną zimnej
Nocy, potem go szamię jak malinowy cheesecake
Przy mnie na tracku są jak z tatą na rowerku
Moja bania pracuje szybko jak po Adidasie na lusterku
To V, bez koki, lame oczy jak pięć złotych
Widzi już, że mylnie mnie uogólnił, tak jak stereotyp
[Zwrotka 2: Te-Tris]
Wychodzę od terapeutki, o dwie stówy lżejszy
Trochę wczorajszy, ale w chuj bardziej jutrzejszy
Nie pierwszy i nie ostatni, co znalazł się w dziwnym miejscu
Nie znam się na lewitacji, ale coś wisi w powietrzu
(Oh my god, oh my god
Oh my god, oh my god)
Otwieram oczy, nowe kroki, byle nie odpuścić
To w sumie tyle, jeśli chodzi o pobudki
Moje konto jak reszta, ciągle przybywa trochę nowych zer
Czytam te ksera, jakbym w oczach nosił OCR
Wiem, co nadejdzie, to jak Wielki Czwartek
Choć to gówno nie jest nawet takiej rezurekcji warte
Gram ze swoimi, bo z nimi wcale nie muszę
Od chowanego w sejfach, do ciuciubabki z fiskusem
Je touche de bois - powiedz całej grze
Że to, co rodzą w bólach, ja wykluwam z Fabergé
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.