[Zwrotka 1: Solar & Białas]
Minęły trzy lata, się pozmieniało
Jedno co jest stabilne, to że jest nam ciągle mało
Dziś wiem do czego dążę i obrałem drogi cel
I nie chodzi tu o fury, sygnety czy Gucci belt
Trzy lata wstecz, SB to pomysł, cel
Dzisiaj to zgrane crew, to label, to wear
SB jak fiskus - każdy się musi z nami liczyć
Że nie będę prezesem mówiła Pani przy tablicy
Kiedyś wydawali mnie, teraz ja na kimś zarobię
Bo to wszystko ma dwie strony, jak książka o Tobie
Trzeba podjąć to ryzyko, rap to nie łatwy chleb dziku
Choć trochę mi się upiekło, jak patrzę na rówieśników
Noszę czerwoną kurtkę, żeby Cię wkurwić
Byku, się czujesz na osiedlu, jak piłka na orliku
Mam gwiazdy na rękach, chce robić wrażenie
Jak walnę Cię w mordę, to pomyśl życzenie
Mówili, że nas nie wpuszczą!
Brak miejsca w mainstream'ie
Ja pocałuje klamkę, jak ich kurwa zabije!
Zabiorę im fanki, choć to daremny trud
No bo są takie młode, że się w nie nie mieści fiut
No w chuja te drewniaki, nie chcę słuchać ich trocin
Nawet za czasów sauny, nie nagrywałem wypocin
Piszą o mnie na murach, król elekt nawija
Jara nawet każdą lesbę maffija
A te składy co latami tu walczyły o przyjaźń
Dziś się z ulgą rozchodzą, jak po żyłach morfina
Serio myślisz, że ktoś tu się pospina o finans?
Prędzej stanę na chuju, jak otwieracz do wina!
Minęły trzy lata, się pozmieniało
Jedno co jest stabilne, to że jest nam ciągle mało
Dziś wiem do czego dążę i obrałem drogi cel
I nie chodzi tu o fury, sygnety czy Gucci belt
Trzy lata wstecz, SB to pomysł, cel
Dzisiaj to zgrane crew, to label, to wear
SB jak fiskus - każdy się musi z nami liczyć
Że nie będę prezesem mówiła Pani przy tablicy
Kiedyś wydawali mnie, teraz ja na kimś zarobię
Bo to wszystko ma dwie strony, jak książka o Tobie
Trzeba podjąć to ryzyko, rap to nie łatwy chleb dziku
Choć trochę mi się upiekło, jak patrzę na rówieśników
Noszę czerwoną kurtkę, żeby Cię wkurwić
Byku, się czujesz na osiedlu, jak piłka na orliku
Mam gwiazdy na rękach, chce robić wrażenie
Jak walnę Cię w mordę, to pomyśl życzenie
Mówili, że nas nie wpuszczą!
Brak miejsca w mainstream'ie
Ja pocałuje klamkę, jak ich kurwa zabije!
Zabiorę im fanki, choć to daremny trud
No bo są takie młode, że się w nie nie mieści fiut
No w chuja te drewniaki, nie chcę słuchać ich trocin
Nawet za czasów sauny, nie nagrywałem wypocin
Piszą o mnie na murach, król elekt nawija
Jara nawet każdą lesbę maffija
A te składy co latami tu walczyły o przyjaźń
Dziś się z ulgą rozchodzą, jak po żyłach morfina
Serio myślisz, że ktoś tu się pospina o finans?
Prędzej stanę na chuju, jak otwieracz do wina!
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.