[Intro: Żary]
Płonie ta twierdza płonie, płonie ta twierdza płonie, płonie ta twierdza płonie
[Zwrotka 1: Bilon, Wilku, Żary]
Płyną epoki przez równiny bez kresowe
Od Bilona do biliona, dawaj lecisz ze mną ziomek
Moment odkrycia to, podpalenie twierdzy
Zanim świt nadejdzie z wampirami będzie tańczył księżyc
Wróg tak zaciekle bronił się, przed świtem poległ
Siał strach zły smok, dziś tańczymy na jego stole
Bóg sprzyja nam co dzień, cud życia dowodem
Rośniemy w siłę i tak od pokoleń
Odblokowany jest kosmos otwarty, wszystko do potęgi n-tej
Nigdy nie uwolnisz się, dopóki na szyi masz pętlę
Błędem mieć zamkniętą gębę, kiedy trzeba wykrzyczeć
Twierdza sama się nie podpali, ty musisz puścić ją z dymem
Na zgliszczach królestw uzurpatorów, odbudujemy naszą potęgę
To byli ludzie bez honoru, dzisiaj to wiemy patrz kto klepie nędzę
I że tak będzie lepiej, chcieli nam wmówić
Zbyt pewni siebie, brak uwagi niestety ich zgubi
Na ślepo goniąc przeznaczenie, zamykasz wrota umysłu
Podstawą równowaga jest, w tym całym bałaganie mistrzów
Starty niewielkie, sługusy władzy już trzęsą portkami
Upokorzony jak giermek i na zawsze wygnany precz
To już jest koniec (koniec)
Płonie ta twierdza płonie (płonie)
Zapominam otwieram nowe, zachować czyste dłonie (dłonie)
Walczę do końca wszystko świadomie, jest we mnie promień
To co masz doceń by zbierać owoce i z innym się tym podziel
Planeta świrów na fali, kiedy zapali od iskry
Płomień zwyczajnie rozniesie się wkoło i spłonie cały zły system
I przejrzą ślepi na oczy, a głusi usłyszą dźwięki
Męki swoje trzeba przejść, być małym żeby być wielkim
Być małym żeby być wielkim...
Płonie ta twierdza płonie, płonie ta twierdza płonie, płonie ta twierdza płonie
[Zwrotka 1: Bilon, Wilku, Żary]
Płyną epoki przez równiny bez kresowe
Od Bilona do biliona, dawaj lecisz ze mną ziomek
Moment odkrycia to, podpalenie twierdzy
Zanim świt nadejdzie z wampirami będzie tańczył księżyc
Wróg tak zaciekle bronił się, przed świtem poległ
Siał strach zły smok, dziś tańczymy na jego stole
Bóg sprzyja nam co dzień, cud życia dowodem
Rośniemy w siłę i tak od pokoleń
Odblokowany jest kosmos otwarty, wszystko do potęgi n-tej
Nigdy nie uwolnisz się, dopóki na szyi masz pętlę
Błędem mieć zamkniętą gębę, kiedy trzeba wykrzyczeć
Twierdza sama się nie podpali, ty musisz puścić ją z dymem
Na zgliszczach królestw uzurpatorów, odbudujemy naszą potęgę
To byli ludzie bez honoru, dzisiaj to wiemy patrz kto klepie nędzę
I że tak będzie lepiej, chcieli nam wmówić
Zbyt pewni siebie, brak uwagi niestety ich zgubi
Na ślepo goniąc przeznaczenie, zamykasz wrota umysłu
Podstawą równowaga jest, w tym całym bałaganie mistrzów
Starty niewielkie, sługusy władzy już trzęsą portkami
Upokorzony jak giermek i na zawsze wygnany precz
To już jest koniec (koniec)
Płonie ta twierdza płonie (płonie)
Zapominam otwieram nowe, zachować czyste dłonie (dłonie)
Walczę do końca wszystko świadomie, jest we mnie promień
To co masz doceń by zbierać owoce i z innym się tym podziel
Planeta świrów na fali, kiedy zapali od iskry
Płomień zwyczajnie rozniesie się wkoło i spłonie cały zły system
I przejrzą ślepi na oczy, a głusi usłyszą dźwięki
Męki swoje trzeba przejść, być małym żeby być wielkim
Być małym żeby być wielkim...
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.