Chciałbym się nauczyć pieśni tej co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć, wznieść się chcę jak rajski ptak
[Verse 1: Kartky]
Miałem w planach pierścionek i opcje za 20 pensji jej matki
Bałem się wybrać złą strone to dramat pokoleń stałem sie zbyt gorzki(kwaśny)
Wybrakowani na skali miliona ich życie mi woła "nie, nie wracajmy"
Od kiedy wena sie sypie na lustra gusła poszły do przodu jak panyy
I gusta tak głupie zamknięte wyciągam ręce po penge i przemierzam świat
Oglądam z jej wnętrza to wszystko co zmienia horyzont patrzenia od tak
Dotykam ścian rękami są zimne i transparentne jakby ze szkła
I jawnie kłamią mi o swojej formie ja wiem że zostały stworzone jak ja
Przypadkiem i dotkne powietrza dłonią popłyne tym statkiem
Ostatni żeglowiec ma znaki na płótnie, nekrolog
I wkrótce jak wróce to zwiniemy martwych z tej tratwy
Jak oni, dłonie do broni, oni jak my, my to-nie-my jak każdy
Wykolejeni jak dziwki, ochrona górnicy raperzy i gwiazdy
Nie wierzysz to sprawdź ich, noce na manie i cienie na ścianie to życie czy pastiż
Wena do walki słowami mnie martwi,za rzadko chyba trafiam z kartki na klatki
Błędy w systemie są constans względem natchnienia ujmę to tak
Kończe zabawe gdy robi sie jasno a za plecami trwa wojna od lat
Chciałbym się nauczyć pieśni tej co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć, wznieść się chcę jak rajski ptak
Pragnę to zrozumieć, wznieść się chcę jak rajski ptak
[Verse 1: Kartky]
Miałem w planach pierścionek i opcje za 20 pensji jej matki
Bałem się wybrać złą strone to dramat pokoleń stałem sie zbyt gorzki(kwaśny)
Wybrakowani na skali miliona ich życie mi woła "nie, nie wracajmy"
Od kiedy wena sie sypie na lustra gusła poszły do przodu jak panyy
I gusta tak głupie zamknięte wyciągam ręce po penge i przemierzam świat
Oglądam z jej wnętrza to wszystko co zmienia horyzont patrzenia od tak
Dotykam ścian rękami są zimne i transparentne jakby ze szkła
I jawnie kłamią mi o swojej formie ja wiem że zostały stworzone jak ja
Przypadkiem i dotkne powietrza dłonią popłyne tym statkiem
Ostatni żeglowiec ma znaki na płótnie, nekrolog
I wkrótce jak wróce to zwiniemy martwych z tej tratwy
Jak oni, dłonie do broni, oni jak my, my to-nie-my jak każdy
Wykolejeni jak dziwki, ochrona górnicy raperzy i gwiazdy
Nie wierzysz to sprawdź ich, noce na manie i cienie na ścianie to życie czy pastiż
Wena do walki słowami mnie martwi,za rzadko chyba trafiam z kartki na klatki
Błędy w systemie są constans względem natchnienia ujmę to tak
Kończe zabawe gdy robi sie jasno a za plecami trwa wojna od lat
Chciałbym się nauczyć pieśni tej co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć, wznieść się chcę jak rajski ptak
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.