[Intro: Jongmen]
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
[Zwrotka 1: Jongmen]
Zmieniam flow, jak jebane karty prepaid
Chuj z tą grą, a w slow-mo wyłapiesz na cipę
Nie lecę jak weekend bo ona tu dla mnie nie tańczy
Chodź byłby to dla niej jebany zaszczyt (jebany zaszczyt)
Ten cały teatrzyk, gdzie każdy każdego klepie po plecach
Się łapią za ręce im wali serce, mnie to nie podnieca
Gaśnie już świeca, jebanym hienom co mieli za zero mnie (zero)
Teraz nie mają, bo czasą zmieniają się chociaż już byłem na dnie
Słały na sanki psy, ja z ostatnim szlugiem
Gdzie byłeś kolego, gdy chciałem pożyczyć hajs na papugę
Gdzie dług za długiem, noce długie
Ku spalonym mostom, jadę jak ciort, przeszedłem to, jak taran, jak walec prosto
Ja szanuję ludzi, daję im przekaz od lat, chodź nie na życzenie
Na szacun na scenie zasłużysz, jak wychowasz to pokolenie
Bo dla mnie znaczenie, ma uzależnienie, od moich głosowych strun
Jak nie nagram nic nowego, to trzęsiesz się kurwa jak ćpun
[Refren: Jongmen]
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
[Zwrotka 1: Jongmen]
Zmieniam flow, jak jebane karty prepaid
Chuj z tą grą, a w slow-mo wyłapiesz na cipę
Nie lecę jak weekend bo ona tu dla mnie nie tańczy
Chodź byłby to dla niej jebany zaszczyt (jebany zaszczyt)
Ten cały teatrzyk, gdzie każdy każdego klepie po plecach
Się łapią za ręce im wali serce, mnie to nie podnieca
Gaśnie już świeca, jebanym hienom co mieli za zero mnie (zero)
Teraz nie mają, bo czasą zmieniają się chociaż już byłem na dnie
Słały na sanki psy, ja z ostatnim szlugiem
Gdzie byłeś kolego, gdy chciałem pożyczyć hajs na papugę
Gdzie dług za długiem, noce długie
Ku spalonym mostom, jadę jak ciort, przeszedłem to, jak taran, jak walec prosto
Ja szanuję ludzi, daję im przekaz od lat, chodź nie na życzenie
Na szacun na scenie zasłużysz, jak wychowasz to pokolenie
Bo dla mnie znaczenie, ma uzależnienie, od moich głosowych strun
Jak nie nagram nic nowego, to trzęsiesz się kurwa jak ćpun
[Refren: Jongmen]
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.