[Zwrotka 1]
Jebać rzemiosło, piszę te zwroty na spontan
Ty nie patrz na to jak w cudzych oczach wyglądasz
No bo szkoda, co miałbyś się jeszcze przypodobać?
Z obcym waflować, moda nie znam dres koda
Manewrować wolę nocą po mieście
Lawirować to też trochę mniej więcej
Bajerować panny, nie nachalny, słodki, czuły
Byłbym kurwa, gdyby nie miała tej ruji
Zresztą, jebać, ja też nie szukam związku
A kto nie szuka, znajdzie i tak będę w szarym końcu
Dzisiaj konkurs, miss mokrego podkoszulka
Balet do białego rana, afterek do jutra
Dymanie, kamasutra, potem przegrana z czasem
Jesień życia, sztuczna szczęka, psychotropy na sen
Znasz tą trasę, ona prowadzi na cmentarz
Co jakiś czas tam bywasz, choć nie lubisz tego miejsca
Nie do przejścia plansza, gdy podnosisz słuchawkę
Te dwa jebane słowa pchną nastroju huśtawkę
Wszystko nagle traci jako taki sens
Miłość, wiara, sen czy jawa - jebał pies
Masz RE-START, czas goi rany
I co z tego skoro hajs kupuje ideały
Nie dasz wiary? No to kurwa baj
Miasto cudów nad Wisłą Ci funduje ten side
High-life, sraj lajf wpierdala Cię w kredyt
I każdy ma w kutasie Twoje drobne potrzeby
Trzydziestoletni rajd by pospłacać kwadraturę
Zresztą, chuj, inni właśnie przegrywają z bólem
Rak, HIV - to przerzuty tych czasów
Zdrowym bywa się do czasu, nie wywołuj wilka z lasu
Zresztą, to i tak nie ma większego znaczenia
Bo czego byś nie zrobił, nie oszukasz przeznaczenia
Jebać rzemiosło, piszę te zwroty na spontan
Ty nie patrz na to jak w cudzych oczach wyglądasz
No bo szkoda, co miałbyś się jeszcze przypodobać?
Z obcym waflować, moda nie znam dres koda
Manewrować wolę nocą po mieście
Lawirować to też trochę mniej więcej
Bajerować panny, nie nachalny, słodki, czuły
Byłbym kurwa, gdyby nie miała tej ruji
Zresztą, jebać, ja też nie szukam związku
A kto nie szuka, znajdzie i tak będę w szarym końcu
Dzisiaj konkurs, miss mokrego podkoszulka
Balet do białego rana, afterek do jutra
Dymanie, kamasutra, potem przegrana z czasem
Jesień życia, sztuczna szczęka, psychotropy na sen
Znasz tą trasę, ona prowadzi na cmentarz
Co jakiś czas tam bywasz, choć nie lubisz tego miejsca
Nie do przejścia plansza, gdy podnosisz słuchawkę
Te dwa jebane słowa pchną nastroju huśtawkę
Wszystko nagle traci jako taki sens
Miłość, wiara, sen czy jawa - jebał pies
Masz RE-START, czas goi rany
I co z tego skoro hajs kupuje ideały
Nie dasz wiary? No to kurwa baj
Miasto cudów nad Wisłą Ci funduje ten side
High-life, sraj lajf wpierdala Cię w kredyt
I każdy ma w kutasie Twoje drobne potrzeby
Trzydziestoletni rajd by pospłacać kwadraturę
Zresztą, chuj, inni właśnie przegrywają z bólem
Rak, HIV - to przerzuty tych czasów
Zdrowym bywa się do czasu, nie wywołuj wilka z lasu
Zresztą, to i tak nie ma większego znaczenia
Bo czego byś nie zrobił, nie oszukasz przeznaczenia
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.