[Zwrotka 1]
Kolejne dzwonki, może sen dziś mnie uwolni
Może spokojnie zamknę oczy, kiedy słońce zechce się schować
Na razie nic z tego, trzeba nad czymś pracować
Pulsują skronie już, a jeszcze tyle musi zrobić głowa
Dziś umrę, położę się, by uspokoić głowę
Kolejny dzwonek, dla mnie zabójcza broń; Danny Glover
OK, wiem, nerwy nic nie dadzą, wiem, ale wkurwiam się bez przerwy
Tak to jest, kiedy zrobi się błędy i trzeba naprawiać
Już późno, a jutro mam rano wstawać
Jak zresztą codziennie, nie czas się poddawać
Jest dzień zabawy, lecz dzisiaj powaga
Skupiona uwaga, koncentracja
I mimo stresu, jutro też będą świecić światła miasta
[Refren x2]
Ogarnia mnie stres, wiesz jak jest
Schować się gdzieś przed niepokojem
Który dręczy moją głowę
Stres
[Zwrotka 2]
Do stresu dochodzi tęsknota i
I pogłębiasz doła, drzwi? Zamknięte
I tylko ściany towarzyszą w wojnach z własną świadomością
Chcesz być sam, nie ze światem, ze sztuczną litością
Bez ludzi, ogarnięty sobą, myśleć o tym, co się stanie
Mam tak w Ramadanie, dwa osiem, dwa cztery głowy wyciszanie
Uspokajanie, walka z wewnętrznym wrogiem
By jutro się obudzić z pełną świadomością o sobie
Regeneracja, spokój, cisza
W pewnym momencie tylko oddech słychać
Metafizyka
Nie wierzysz? Ja kocham tak znikać
Uciekać bez stresu, cały mieć spokój
W tym bloku od pierwszego życia roku
Szukając recepty na szczęście, mam przyjacielską rękę
Stres? Już bez obawy porządkuję sprawy
Pozdrowienia, Eldoka z Warszawy
Kolejne dzwonki, może sen dziś mnie uwolni
Może spokojnie zamknę oczy, kiedy słońce zechce się schować
Na razie nic z tego, trzeba nad czymś pracować
Pulsują skronie już, a jeszcze tyle musi zrobić głowa
Dziś umrę, położę się, by uspokoić głowę
Kolejny dzwonek, dla mnie zabójcza broń; Danny Glover
OK, wiem, nerwy nic nie dadzą, wiem, ale wkurwiam się bez przerwy
Tak to jest, kiedy zrobi się błędy i trzeba naprawiać
Już późno, a jutro mam rano wstawać
Jak zresztą codziennie, nie czas się poddawać
Jest dzień zabawy, lecz dzisiaj powaga
Skupiona uwaga, koncentracja
I mimo stresu, jutro też będą świecić światła miasta
[Refren x2]
Ogarnia mnie stres, wiesz jak jest
Schować się gdzieś przed niepokojem
Który dręczy moją głowę
Stres
[Zwrotka 2]
Do stresu dochodzi tęsknota i
I pogłębiasz doła, drzwi? Zamknięte
I tylko ściany towarzyszą w wojnach z własną świadomością
Chcesz być sam, nie ze światem, ze sztuczną litością
Bez ludzi, ogarnięty sobą, myśleć o tym, co się stanie
Mam tak w Ramadanie, dwa osiem, dwa cztery głowy wyciszanie
Uspokajanie, walka z wewnętrznym wrogiem
By jutro się obudzić z pełną świadomością o sobie
Regeneracja, spokój, cisza
W pewnym momencie tylko oddech słychać
Metafizyka
Nie wierzysz? Ja kocham tak znikać
Uciekać bez stresu, cały mieć spokój
W tym bloku od pierwszego życia roku
Szukając recepty na szczęście, mam przyjacielską rękę
Stres? Już bez obawy porządkuję sprawy
Pozdrowienia, Eldoka z Warszawy
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.