[Refren: Kartky]
Nowa historia z rana
To miejska jest ballada, codziennie taka sama
Z rana od razu Tramal, nieważne, gdzie wygrana
Liżę dziury po strzałach, liżę dziury po ranach
I tępo patrzę jak Makłowicz opierdala, kiedy Ty smarujesz pantenol po dziarach

[Zwrotka 1: Kartky]
Ej, na mamę się mówiło "mama”, a nie "moja stara”
Moja była Beatka - szalona i kochana
Ale jak zajebałem, to uspokój się mama (spokojnie, dobrze, dobrze, będzie wszystko dobrze)
Czasami wybuchała, normalnie jest dziś dramat (kurwa, ja pierdolę)
Znowu mi na studia spierdoliła do Katowic, bana
Jest 2008, ja pod zgolonym wąsem koszula i katana
I kręcę lewe interesy z kolegami od szatana (ja pierdolę)
Znaczy żulami w bramach, ale nikt tego nie sprawdzi, no więc chyba jest gitara
Codziennie rano stresy, wieczorami kasyno, a potem na szampana (zdrówko)
Tak minęły mi studia, jest zimny wieczór grudnia, gorzoła leci w kranach
I to akurat prawda, zapytajcie się Jacka, był wtedy ze mną, naura
W grupie jak na weselu, zakaz wejścia w hotelu, imprezka była grana
W wydziale telewizji, gdzieś na targach katowickich, mi tam pokazałaś cycki
Podjechałem z kolegą, poszliście po mefedron, a ja po colę z whisky
Wróciłem, to już wyszli, a zaraz się zaczynał znowu kącik towarzyski
U profesora, co go nie znam, bo przez cztery lata nie poznałem nawet wszystkich
A w życiu wtedy, że tera te dramy, to jak kłótnia typu Siara kontra Lipski
Po litrze wódy Józek znów zaprosił grubą Różę, no i poszli na dożynki (oh, oh)
I tańczyła mu na rurze od namiotu z browarem od lokalnej celebrytki (żebyś to widział, chłopie)
I kupił jej bochenek, i dwie pajdy z wiejskim serem, i takie cuksy – Iryski
Przeglądam sobie kadry, zanim znów zostanę sam w tym chorym cyrku na zaduszki
Znów piłem na cmentarzu, bo miałem urodzinki, z bezdomnym z jednej butli
Rano chłopaki szybko przynieśli szynkę, ciastka, wino i jakieś musli (dziena, wariaty)
Tyle, co zajebali w sklepie, tym 24, obok mojej starej podstawówki (zdrówko)
Jechałem osiemsetą, albo taksą z kolegą, zależy, jakie zyski
Nie znałem słowa "detoks", więc lekko leciał pieniądz, prawie było po wszystkim (aaah)
Była tam taka Ela, pozdrawiam, bo do teraz ciepło, jak człowiek myśli
Jest słoneczna niedziela, a ja w czapce Mikołaja i w Air Maxach mi piździ
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?