[Intro: O.S.T.R.]
Chciałbym zniknąć
Przygnębia mnie ten świat
A jednocześnie dobija myśl ze muszę przetrwać
Jestem paranormalny
Pieprzony kosmita
Jeżeli nie masz mojego serca
Nie jesteś w mojej skórze
Nie jesteś w stanie tego zrozumieć
To choroba
Wirus
[Zwrotka 1: O.S.T.R.]
Moje zderzenie z ziemią, możesz mi mówić David Coulthard
Dlatego żyję dziś, jakby dla mnie miało już nie być jutra
Docenią chwile ci, co chociaż raz poczuli śmierci usta
Pandemią nazwałbym, że wszyscy patrzą jakbym im coś ukradł
Od zawsze inny, na zawsze winny, za szczerość, odwagę i prawdziwy przekaz
Najwyżej ktoś spuści mi wpierdol, lecz nigdy nie będę się wozić tu na czyichś plecach
Jak Eldo - pakuję plecak po wieczność, kolejny etap
Gdyby nie bity bym latał po psycho, musieliby chować przede mną rexetin w aptekach
Jestem paranormalny, wypijmy, zapalmy
Pierdolę zdrowie jak sukę, wyuzdaną sztukę
Co ma w sobie ogień, wciąż zabiera w podróż po wyobraźni
Nie mam prawa do łaski, błędy powtarzam od lat i
Nic nie żałuje - nie muszę, los trzymam za mordę tak długo, dopóki nie odwróci karty
Jakby to było, gdybym miał skrzydła, nie musiał oddychać tlenem
Mógł opuścić Ziemie, czy odmierzać ludziom ich życie i czas jak klepsydra
Nieważne jaką masz wiedzę - nie jesteś w stanie czytać mi w myślach
Inaczej trzymając strzelbę lufą do siebie znalazłbyś drogę do czyśćca
Chciałbym zniknąć
Przygnębia mnie ten świat
A jednocześnie dobija myśl ze muszę przetrwać
Jestem paranormalny
Pieprzony kosmita
Jeżeli nie masz mojego serca
Nie jesteś w mojej skórze
Nie jesteś w stanie tego zrozumieć
To choroba
Wirus
[Zwrotka 1: O.S.T.R.]
Moje zderzenie z ziemią, możesz mi mówić David Coulthard
Dlatego żyję dziś, jakby dla mnie miało już nie być jutra
Docenią chwile ci, co chociaż raz poczuli śmierci usta
Pandemią nazwałbym, że wszyscy patrzą jakbym im coś ukradł
Od zawsze inny, na zawsze winny, za szczerość, odwagę i prawdziwy przekaz
Najwyżej ktoś spuści mi wpierdol, lecz nigdy nie będę się wozić tu na czyichś plecach
Jak Eldo - pakuję plecak po wieczność, kolejny etap
Gdyby nie bity bym latał po psycho, musieliby chować przede mną rexetin w aptekach
Jestem paranormalny, wypijmy, zapalmy
Pierdolę zdrowie jak sukę, wyuzdaną sztukę
Co ma w sobie ogień, wciąż zabiera w podróż po wyobraźni
Nie mam prawa do łaski, błędy powtarzam od lat i
Nic nie żałuje - nie muszę, los trzymam za mordę tak długo, dopóki nie odwróci karty
Jakby to było, gdybym miał skrzydła, nie musiał oddychać tlenem
Mógł opuścić Ziemie, czy odmierzać ludziom ich życie i czas jak klepsydra
Nieważne jaką masz wiedzę - nie jesteś w stanie czytać mi w myślach
Inaczej trzymając strzelbę lufą do siebie znalazłbyś drogę do czyśćca
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.