[Zwrotka 1: Vixen]
Podnoszę morale, le-le-lewituje w chmurach
Trzeźwym okiem chcę patrzeć, ale kiedy mogę odfruwam
Na zielonym dywanie lecę, wierzę, że się uda
Bo to nie cuda tworzą wiarę, ale wiara czyni cuda
Brachu, potasuj te karty, grajmy bez strachu o wszystko
I nie pakuj mi prawdy, że nie starczy nam hajsu na piwko
Jestem blisko prawdy, że każdy dziś ma to, co chciał
A ma przyszłość ciągle jest w mojej głowie, błogostan
Pokonany smok, po warkoczu wspiąłem się na wieżę
Bo szukałem miłości wciąż, co da mi przebaczenie
I sorry, że nie będę mówił już o tym tak często jak dawniej
Ale znalazłem ją w końcu, już Ci powiem, co znaczy dla mnie
Szczerze, nie chce mi się wracać na ziemię kiedy jestem tu
To jak kupić cadillaca, ale jeździć polonezem znów
Bez jaj, to nie po to szukam siebie, by wzrokiem błądzić tu
Ten świat to kolo z zezem, musisz patrzeć między oczy mu
Miedzy skrajnościami widzę siebie, i tam szukam raju, równowagi
Cały czas tu jeżdżę, brat, na manualu
[Refren: Vixen]
Dziś podleję melancholie
I niech kwitną blaskiem w oknie
I niech patrzą jak ja rosnę
Niech się śmieją, gdy się potknę
Podleję melancholie
Będę z nimi patrzył w okno
I się śmiał z nimi, z siebie
Obserwując dorosłość za oknem
Podnoszę morale, le-le-lewituje w chmurach
Trzeźwym okiem chcę patrzeć, ale kiedy mogę odfruwam
Na zielonym dywanie lecę, wierzę, że się uda
Bo to nie cuda tworzą wiarę, ale wiara czyni cuda
Brachu, potasuj te karty, grajmy bez strachu o wszystko
I nie pakuj mi prawdy, że nie starczy nam hajsu na piwko
Jestem blisko prawdy, że każdy dziś ma to, co chciał
A ma przyszłość ciągle jest w mojej głowie, błogostan
Pokonany smok, po warkoczu wspiąłem się na wieżę
Bo szukałem miłości wciąż, co da mi przebaczenie
I sorry, że nie będę mówił już o tym tak często jak dawniej
Ale znalazłem ją w końcu, już Ci powiem, co znaczy dla mnie
Szczerze, nie chce mi się wracać na ziemię kiedy jestem tu
To jak kupić cadillaca, ale jeździć polonezem znów
Bez jaj, to nie po to szukam siebie, by wzrokiem błądzić tu
Ten świat to kolo z zezem, musisz patrzeć między oczy mu
Miedzy skrajnościami widzę siebie, i tam szukam raju, równowagi
Cały czas tu jeżdżę, brat, na manualu
[Refren: Vixen]
Dziś podleję melancholie
I niech kwitną blaskiem w oknie
I niech patrzą jak ja rosnę
Niech się śmieją, gdy się potknę
Podleję melancholie
Będę z nimi patrzył w okno
I się śmiał z nimi, z siebie
Obserwując dorosłość za oknem
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.