Nie panikuj, bądź organiczny
Zrób sobie detoks, pohamuj schizy
Nie panikuj, niech płyną liczby
Zrób sobie przeciąg i wypij imbir
Gdy męczą paroksyzmy, pamiętaj - miej swój balkon
Miej swoje małe wyspy, miej swoje El Dorado
Świadomość wchłania zmysły, zmysły wchłaniają nagłość
Nie bądź zbyt infantylny, nie daj się zjeść powagą

Za oknami dalej pada, ale jestem w Portofino
Marihuana to szmata, ale mówi co nawinąć
Dotyka mnie czasem chandra, ale nigdy słaby widok
Rośnie obawa do światła i czuję się jak albinos
Goni mnie obcy zapach, budzę się codziennie w nowych światach
Wychodzę pogonić, potem wracam
Wszystko jest powoli, po co skakać?

Nie psuje faza mi się, nawet jeśli to nie powoduje wybuchów agresji
Noszę nową bluzę, ale stare grzechy, jestem ponoć głupcеm, lecz mam na to leki
Wcale niе jestem mądrzejszy, raz na miesiąc robię reset
Zapchane karty pamięci, a w portfelu tysiące peset

Nie panikuj, bądź organiczny
Zrób sobie detoks, pohamuj schizy
Nie panikuj, niech płyną liczby
Zrób sobie przeciąg i wypij imbir
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?