[Intro]
Ej, ej, ej
Opowiedziana historia wydarzyła się naprawdę
Ej, Pan Dionizy, Pan Dionizy
Ej, Pan Dionizy, Pan Dionizy
Oh, oh, oh, oh
[Zwrotka 1]
Znów to mnie musiało spotkać, bez tego nie byłoby Piotrka i overthinkingu
Który przegrzewa mi banię, mam manię na fotach, smutnawe obok tych budynków
Czerwona cegła, dobrze pamiętam, kiedy duchy stały na balkonie w kamienicy
Patrząc pustym wzrokiem w oddal, bo cokolwiek się przestało liczyć
Dla nich, tylko dykta, nic do szamy, powrót, vixa
Jeden umarł w kącie, zero smutku, przecież ktoś skorzysta
Weźmie drobne, zerwie łachy, szybki transfer i do flachy
Jebnąć dobrze to potrafi, zgoń tą pościel, zaraz za tym
Zabrali marzenia, nie mają imion (nie!), idą pokracznie przez samotne limbo jak widmo
Nie szukają wyjścia, od samego początku wiedzą, że już nigdy nie wyjdą (nie!)
Dożywocie na prośbę, by zostać własnym więźniem
Na wejście dostaniesz ofertę, w niej klucz oraz pętlę (eee)
Zapisuję te obrazy w głowie polaroidem
Jak tu wrócę, będę pamiętać tę siną mordę
Gdy o ósmej tańczył obłąkanym krokiem na ulicy
Krzycząc jak nas bardzo nienawidzi, typie, Pan Dionizy
[Refren]
Pan Dionizy, Pan Dionizy krzyczał jak nas nienawidzi
Krzyczał jak się nami brzydzi i się wstydzi tego kraju
Pan Dionizy, Pan Dionizy, zawieźli go do kostnicy
Bo miał dosyć siebie tak bardzo, że odjebał go nałóg
Pan Dionizy, Pan Dionizy krzyczał jak nas nienawidzi
Krzyczał jak się nami brzydzi i się wstydzi tego kraju
Pan Dionizy, Pan Dionizy, zawieźli go do kostnicy
Bo miał dosyć siebie tak bardzo, że odjebał go nałóg
Ej, ej, ej
Opowiedziana historia wydarzyła się naprawdę
Ej, Pan Dionizy, Pan Dionizy
Ej, Pan Dionizy, Pan Dionizy
Oh, oh, oh, oh
[Zwrotka 1]
Znów to mnie musiało spotkać, bez tego nie byłoby Piotrka i overthinkingu
Który przegrzewa mi banię, mam manię na fotach, smutnawe obok tych budynków
Czerwona cegła, dobrze pamiętam, kiedy duchy stały na balkonie w kamienicy
Patrząc pustym wzrokiem w oddal, bo cokolwiek się przestało liczyć
Dla nich, tylko dykta, nic do szamy, powrót, vixa
Jeden umarł w kącie, zero smutku, przecież ktoś skorzysta
Weźmie drobne, zerwie łachy, szybki transfer i do flachy
Jebnąć dobrze to potrafi, zgoń tą pościel, zaraz za tym
Zabrali marzenia, nie mają imion (nie!), idą pokracznie przez samotne limbo jak widmo
Nie szukają wyjścia, od samego początku wiedzą, że już nigdy nie wyjdą (nie!)
Dożywocie na prośbę, by zostać własnym więźniem
Na wejście dostaniesz ofertę, w niej klucz oraz pętlę (eee)
Zapisuję te obrazy w głowie polaroidem
Jak tu wrócę, będę pamiętać tę siną mordę
Gdy o ósmej tańczył obłąkanym krokiem na ulicy
Krzycząc jak nas bardzo nienawidzi, typie, Pan Dionizy
[Refren]
Pan Dionizy, Pan Dionizy krzyczał jak nas nienawidzi
Krzyczał jak się nami brzydzi i się wstydzi tego kraju
Pan Dionizy, Pan Dionizy, zawieźli go do kostnicy
Bo miał dosyć siebie tak bardzo, że odjebał go nałóg
Pan Dionizy, Pan Dionizy krzyczał jak nas nienawidzi
Krzyczał jak się nami brzydzi i się wstydzi tego kraju
Pan Dionizy, Pan Dionizy, zawieźli go do kostnicy
Bo miał dosyć siebie tak bardzo, że odjebał go nałóg
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.