[Refren: Tymes]
Jestem wciąż zagubiony wśród tej maskarady codziennie innej
Zatrzymane w czasie między puzzlami
Więc naiwnie się głowie jak te puzzle poukładać
Ale wiem, ze będę śmiać się gdy już je poukładam
[Zwrotka 1: Big Scythe(KoSa) & Tymek (Tymes)]
Krzyczę pieprzyć przeszłość, pieprzyć was
I pieprzyć to co pieprząc przeszło
Fałszywie obok porozkładali mnie na części pierwsze
Wnikając w głąb paru słów rzuconych na wietrze
Ich pieprze teraz, liczy się tu i teraz
Kolejny puzzel nie pasuje do drugiego
I jak tu żyć z tym co mam teraz
Mija kolejny melanż, przepita morda wraca do domu
Plany były inne, gdzie jest zdrowy rozum
On ma swój rozum, czyja to strata
Gdy tylko przy wódce uważa świat za brata
Wódkę za siostrę, ona puszcza się już z każdym, drinki, shoty
A później to już raczej nieważne
Trzecia po południu, otwieram oczy
Czując się jak wrak człowieka i znów mnie czeka
Ta sama monotonia co wczoraj, co przedwczoraj
Co w każdy dzień każdego tygodnia
To opcja chora, świat jest chory, ludzie są chorzy
Chęć bogactwa ciągle wzrasta i jak tu być zdrowym
Sam chce by jednym z puzzli była ona
Nie browar, nie zwijka, którą kiedyś trzymałem w dłoniach
Ona, he, jakie to szczere
Miłość jest jak bajki, w które od dawna nie wierzę
I chyba nie chcę
Bo ciężko znaleźć antidotum na leczenie z uczucia
Które podobno jest najlepsze,podobno
Stworzono nas by wygrywać, osiągać cele
Teraz w to głęboko wierzę, bo przychodzi moment
W którym muszę wygrać samego siebie
I pewnie znowu to zjebie i pewnie znowu to zjebie
Jestem wciąż zagubiony wśród tej maskarady codziennie innej
Zatrzymane w czasie między puzzlami
Więc naiwnie się głowie jak te puzzle poukładać
Ale wiem, ze będę śmiać się gdy już je poukładam
[Zwrotka 1: Big Scythe(KoSa) & Tymek (Tymes)]
Krzyczę pieprzyć przeszłość, pieprzyć was
I pieprzyć to co pieprząc przeszło
Fałszywie obok porozkładali mnie na części pierwsze
Wnikając w głąb paru słów rzuconych na wietrze
Ich pieprze teraz, liczy się tu i teraz
Kolejny puzzel nie pasuje do drugiego
I jak tu żyć z tym co mam teraz
Mija kolejny melanż, przepita morda wraca do domu
Plany były inne, gdzie jest zdrowy rozum
On ma swój rozum, czyja to strata
Gdy tylko przy wódce uważa świat za brata
Wódkę za siostrę, ona puszcza się już z każdym, drinki, shoty
A później to już raczej nieważne
Trzecia po południu, otwieram oczy
Czując się jak wrak człowieka i znów mnie czeka
Ta sama monotonia co wczoraj, co przedwczoraj
Co w każdy dzień każdego tygodnia
To opcja chora, świat jest chory, ludzie są chorzy
Chęć bogactwa ciągle wzrasta i jak tu być zdrowym
Sam chce by jednym z puzzli była ona
Nie browar, nie zwijka, którą kiedyś trzymałem w dłoniach
Ona, he, jakie to szczere
Miłość jest jak bajki, w które od dawna nie wierzę
I chyba nie chcę
Bo ciężko znaleźć antidotum na leczenie z uczucia
Które podobno jest najlepsze,podobno
Stworzono nas by wygrywać, osiągać cele
Teraz w to głęboko wierzę, bo przychodzi moment
W którym muszę wygrać samego siebie
I pewnie znowu to zjebie i pewnie znowu to zjebie
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.